Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

You are viewing Wietnam

Ha Noi – wyżej, zimniej, …mniej przyjaźnie?

Inni turyści napotkani po drodze zgodnie mówili, że w północnym Wietnamie ludzie są bardziej wredni (czy to w ogóle możliwe?), dlatego tu jeszcze uważniej niż zwykle przeliczam resztę, która mi wydają, kiedy za coś płacę. W innych miejscach często zdarzało się, że niby przypadkiem wydawali mi za mało (i to nieraz całkiem spore kwoty), a tu w ciągu trzech dni ani razu nikt nie próbował mnie oszukać! Może po prostu miałam szczęście? W Hanoi spotkałam naprawdę życzliwych ludzi.

Pełnia księżyca i ciuszki na miarę

Po dotarciu do Hoi An, zamiast odsypiać, od razu udajemy się na wycieczkę po okolicy- standardowo skuterkiem. Przez pola ryżowe mkniemy na plażę- ta nie jest zbyt zatłoczona, bo od turystycznej dzielnicy dzieli ją dobrych kilka km. Centrum miasteczka od początku mnie zachwyca. Składa się z pofrancuskich domków i jest nieźle zachowane, bo jest pod patronatem UNESCO. Na dodatek jest tam zakaz poruszania się motorków i samochodów, co oznacza, że spokojnie można spacerować, nie obawiając się o życie ;)

Ostatnie ciepłe dni w kolejnej „małej Moskwie”

To zaległy post z Nha Trang, a dziś mój ostatni dzień w Wietnamie! Cieszę się niezmiernie, bo męczy mnie już ta ciągła walka o ceny i użeranie się z chamstwem na każdym kroku, a poza tym tu i teraz (Ha Noi) zimno jest przeraźliwie (niby 16stopni w dzień, ale duża wilgoć, no i ogrzewania tu nie znają- mam na sobie 8 warstw ciuchów i marznę), ale jednocześnie będę tęsknić, bo to do tej pory najciekawszy kraj, w jakim kiedykolwiek byłam.