Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

Co robić w razie trzęsienia ziemi?

Wiecie? Moim odruchem podczas pierwszego przeżytego silnego trzęsienia Ziemi była… ucieczka. Czyli najgłupsze, co można zrobić, kiedy grunt usuwa się spod nóg. Jak się w takim razie zachowywać, żeby zwiększyć swoje szanse na wyjście z tego cało? Przeczytaj koniecznie jeśli wybierasz się do Indonezji lub innych miejsc aktywnych sejsmicznie.

Codziennie na świecie obserwuje się ponad 50 trzęsień ziemi – średnio dwa na godzinę. Rocznie ich liczba sięga 20.000. Szansa, że odwiedzając któreś z państw położonych w rejonach silnie aktywnych sejsmicznie doświadczymy choćby lekkiego trzęsienia, jest więc całkiem spora. Niektórzy (bo to dość kontrowersyjna teoria) z naukowców mówią, że Ziemia staje się coraz bardziej aktywna sejsmicznie – ocieplenie klimatu wpływa na płyty tektoniczne, które przemieszczają się coraz częściej i bardziej intensywnie. Według tej wersji trzęsienia mają nas nawiedzać coraz częściej i mają być coraz silniejsze.Największe niebezpieczeństwo występuje na terenach położonych na granicach płyt tektonicznych:

zagrozenie_trzesieniami_naswiecie
Tereny najbardziej aktywne sejsmicznie – błękitny to minimalne zagrożenie, czerwony – największe.

Jeśli nie ruszasz się z Polski, nie masz się raczej czym martwić, ale skoro czytasz ten tekst to pewnie lubisz podróżować i być może wybierasz się do Nowej Zelandii, Japonii, Nepalu, Chile, Turcji czy choćby Włoch, a wtedy warto, żebyś wiedział(a) co robić w przypadku takiego zagrożenia.

W przeciwieństwie do tsunami czy części wybuchów wulkanów, trzęsień ziemi niestety nie da się przewidzieć.

W Yogyakarcie co kilka/kilkanaście tygodni poczuć można lekkie kołysanie i nikt z tego powodu nie panikuje, to część normalnego życia na „pierścieniu ognia”. Silne trzęsienie (6,5 w skali Richtera – która jest swoją drogą mało miarodajna, bo nie uwzględnia głębokości, na jakiej znajduje się epicentrum!) przeżyłam tylko raz, ale nie zapomnę go długo.

Brałam akurat „prysznic” (po indonezyjsku, czyli polewałam się wodą ze zbiornika), kiedy zakręciło mi się w głowie. W pierwszej chwili pomyślałam, że to upał tak na mnie działa, ale kiedy za chwilę zachwiałam się mocniej i zobaczyłam, że woda w zbiorniku się kołysze, skojarzyłam fakty i nie zastanawiając się, chwyciłam ręcznik i wybiegłam z łazienki, szukając wyjścia z domu. Było to jednak dość daleko i wstrząsy skończyły się jak byłam w połowie drogi. Biegło się jak pod górkę, obraz wirował mi przed oczami i obijałam się o ściany jakbym była pijana. Teraz już wiem, że zamiast biec w panice, lepiej zadbać o swoje bezpieczeństwo w miejscu, w którym już się znajdujemy.

CO WIĘC ROBIĆ, ABY ZWIĘKSZYĆ SWOJE SZANSE NA WYJŚCIE Z TRZĘSIENIA ZIEMI BEZ SZWANKU?

Po pierwsze: ZACHOWAJ SPOKÓJ!

Wiem, łatwo powiedzieć… Jest to ważne szczególnie w miejscach publicznych, gdzie tłum z dużym prawdopodobieństwem wpadnie w panikę, a to nigdy do niczego dobrego nie prowadzi.

Po drugie: NIE WYBIEGAJ Z DOMU!

W taki właśnie sposób powstaje najwięcej urazów. Możesz się przecież poturbować biegnąc i tracąc równowagę lub coś może spaść Ci na głowę. Zamiast tego przeanalizuj szybko sytuację i szukaj schronienia tam, gdzie jesteś. Oczywiście dotarcie na otwartą przestrzeń to rozsądny wybór, jeśli do wyjścia mamy bardzo blisko, bo bezpieczniej być pod gołym niebem niż w budynku, który może runąć, jednak w większości przypadków po prostu nie ma na to czasu – początkowe silne wstrząsy trwają na ogół kilka-kilkanaście sekund, a na pewno mniej niż minutę.

Jeśli jesteś blisko drzwi wyjściowych z pokoju, pierwsze co to je otwórz, aby później móc opuścić pomieszczenie – silny wstrząs może tak zdeformować framugę, że nie będzie się potem dało ich ruszyć i zostaniesz uwięziony wewnątrz. Oddal się od okien, bo może się zdarzyć, że szyba pęknie na drobne kawałki i Cię zrani.

NIE chowaj się w futrynie drzwi. Są różne wersje tej teorii, jedni mówią, że tam jest bezpiecznie, drudzy, że to najgorsze miejsce w przypadku walenia się budynku – jeśli nie jesteś pewien, że futryny są zrobione z super wytrzymałego materiału, unikaj ich.

Jeśli jesteś na pierwszym piętrze, nie schodź na dół, bo jest tam bezpieczniej niż na parterze. A już na pewno nie korzystaj z windy. W każdej chwili prąd może zostać odcięty, a wtedy w niej utkniesz.

Jeśli akurat gotujesz, nawet czując lekki wstrząs natychmiast wyłącz gaz, bo może spowodować pożar.

Jadąc samochodem czy motorem – zatrzymaj się na poboczu i wyłącz silnik. Jeśli trzęsienie zaskoczy Cię na moście czy w tunelu, najpierw z niego wyjedź. Nie wychodź z auta (choć zwolennicy teorii „trójkąta życia” mówią, żeby wyjść i skulić się obok, chroniąc głowę). Włącz lokalne radio – o ile znasz język kraju, w którym jesteś ;)

Kiedy jesteś na dworze, po prostu chroń swoją głowę i trzymaj się z dala od dużych, ciężkich lub ostrych przedmiotów, ścian budynków, kabli wysokiego napięcia czy obiektów, które mogą się przewrócić – znaków drogowych, latarń, itd.

Po trzecie: PADNIJ!

Stojąc, ciężko utrzymać równowagę, lepiej więc jeśli od razu się skulisz zamiast dać się wstrząsom przewrócić. Jeśli w pobliżu masz duży, solidny stół czy biurko, schowaj się pod nim, ale jak najbliżej jego nóg – jeśli pod naporem czegoś ciężkiego blat przełamie się na pół, większe szanse, że nic Cię nie przygniecie masz w tzw. „trójkącie życia”. Jeśli nie ma stołu, skul się „na żółwia” obok łóżka czy innego dużego mebla, ale tylko takiego, który nie ma szans się przewrócić, i złap się czegoś stabilnego. W razie gdyby zawalił się np. sufit, obok powstanie bezpieczny kawałek przestrzeni. Jeśli nie masz gdzie się schronić, po prostu skul się i osłaniaj głowę. Usiądź w kucki, połóż się na kolanach, wtul głowę w wyciągnięte ręce, a kark zakryj dłońmi lub (najlepiej) poduszką. W tej pozycji chronisz najważniejsze części ciała – brzuch i głowę.

triangle-of-life
Photo: whologwhy/Flickr

Uwaga: teoria „trójkąta życia” jest przez niektórych polecana jako dająca największe szanse na przeżycie, inni (np. amerykański Czerwony Krzyż) odradzają takie postępowanie, mówiąc, że statystyki wcale tego nie potwierdzają.

Jeśli trzęsienie wybudziło Cię ze snu, upewnij się tylko, że dookoła nie ma żadnego zagrożenia, np. wielkiego, ciężkiego obrazu na ścianie, który może na Ciebie spaść, i zostań w łóżku, skulając się i osłaniając głowę poduszką, lub połóż się na podłodze obok niego.

Uff, po wszystkim!

CO ROBIĆ NATYCHMIAST PO TRZĘSIENIU ZIEMI?

Pamiętaj, że jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia (na ogół już słabszych) wstrząsów wtórnych! Jeśli nawet przeczekasz pierwszy, najsilniejszy na ogół wstrząs, jak najszybciej (ale idąc, a nie biegnąc) udaj się na zewnątrz i odczekaj kilka/kilkanaście minut. To, że kolejne wstrząsy są słabsze, nie znaczy, że mają mniej destrukcyjną moc, wręcz przeciwnie – budynki nadszarpnięte pierwszymi silniejszymi wstrząsami często zawalają się właśnie wtedy.

Jeśli wstrząsy będą na tyle silne, że zostaniesz uwięziony w ruinach, nie krzycz! W ten sposób nawdychasz się pyłu. Lepiej znajdź coś, o co możesz uderzać, robiąc dużo hałasu i ułatwiając ratownikom znalezienie Cię. Zasłoń nos kawałkiem materiału.

Jeśli jesteś na plaży, uciekaj na wyżej położony teren, nawet jeśli nie ma żadnej informacji o nadchodzącym tsunami. Przeczekaj tam aż do momentu, kiedy będziesz pewien, że nie ma ryzyka wielkiej fali.

Jeśli musisz się ewakuować (bo np. grozi Ci tsunami czy osuwisko), lepiej wyrusz pieszo niż samochodem – dużo aut na ulicach utrudni poruszanie się straży pożarnej i ratownikom medycznym. Odłącz gaz, wyłącz korki, załóż porządne buty (bo wszędzie mogą być kawałki szkła), długie spodnie i długi rękaw i zabierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy – wodę i coś do jedzenia, latarkę, zapałki, scyzoryk, zapas leków i apteczkę, pieniądze, dokumenty (paszport, dowód ubezpieczenia). Najlepiej spakuj wszystko do plecaka, aby ręce mieć wolne.

TRZĘSIENIE ZIEMI W YOGYAKARCIE, 2006 r.

27 maja 2006 r. wczesnym rankiem (przed 6 rano) Yogyakartę nawiedziło najsilniejsze trzęsienie od dziesięcioleci – „jedyne” 6,4 w skali Richtera, za to epicentrum położone było bardzo płytko, bo 10-15 km pod powierzchnią Ziemi. Wtedy jeszcze nie było mnie w Jogji, ale relacji z tego kataklizmu słyszałam wiele. Niektóre z nich naprawdę przerażające – np. ta o dziadku jadącym rowerem, przed którym nagle pękła ziemia, wpadł do dziury, która następnie zamknęła się, miażdżąc go. Na samo wspomnienie tej historii przechodzą mnie po plecach ciarki. Dobrze, że Indonezyjczycy bardzo wcześnie wstają, więc już mało kto spał, kiedy waliły się domy, ale i tak zginęło wtedy niemal 6.000 ludzi, a prawie 40.000 odniosło obrażenia.

Kilka dni po katastrofie nie było prądu ani zasięgu telefonów, woda butelkowana i benzyna podrożały kilkukrotnie, a na ulicach i przed szpitalami na stertach leżały ciała zabitych. Padał ulewny deszcz, a nie wszyscy mogli schronić się w namiotach. Wstrząsy wtórne powtarzały się ponoć jeszcze przez dobę po głównym trzęsieniu.

Pomoc nadchodziła z całego świata – większość państw przesyłała pieniądze (najwięcej od Japonii) i pomoc medyczną, ale taki Wietnam podarował wtedy Indonezji… tysiąc ton ryżu :)

Duża część miasta została zniszczona – słynny kompleks świątyń Prambanan do dziś jest odnawiany. W jej pobliżu dla rodzin poszkodowanych w tym trzęsieniu wybudowano kompleks domków odpornych na kolejne trzęsienia, zwany „wioską Teletubbisiów”:

Teletubbies_village_streetart
street artu nie mogło zabraknąć i tu!

Przeżyłeś/-aś kiedyś trzęsienie Ziemi? Podziel się swoim doświadczeniem!

Skomentuj Karol Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

29 Comments
  • Piotr Jendruś
    16 grudnia, 2017

    po tym jak przeżyłem trzęsienie ziemi na Tajwanie uświadomiłem sobie że w polskim necie nie ma tekstów i porad o tym jak przeżyć trzęsienie ziemii ;( Ale widzę że czas na zmiany :)

  • Macias Pulit
    16 grudnia, 2017

    Pozdrawiamy z Yogji!! :)..wczoraj dotarliśmy..i na powitanie, przeżyliśmy właśnie to trzęsienie ziemi. Całe szczęście nie za duże, choć strachu trochę było.. :)

    • Emi w drodze
      16 grudnia, 2017

      To mieliście niezły wstęp :) W niektórych rejonach, sądząc po reakcjach Indonezyjczyków, trzęsło naprawdę mocno! Pozdrówcie ode mnie Jogję :)

  • Magdalena Czekaj
    16 grudnia, 2017

    Wow! Jaki fachowy i profesjonalny artykul. Ja sobie go chyba wydrukuje, albo wypisze notatki w punktach. We Wloszech na polnocy odczuwamy lekkie trzesienia ziemi, ale czasami na poludnie jezdzimy.

    • Emi w drodze
      16 grudnia, 2017

      Ja też co jakiś czas go sobie odświeżam, bo wcale nie pamiętam o wszystkim!

  • Kazimierz Pawłowski
    1 marca, 2016

    Dobrze opracowane, mam nadzieję, że nigdy mi się nie przydadzą. Dlaczego polecasz aby nie chować sie pod framugą? Ja najczęściej właśnie słyszałem aby w razie czego szukać takich miejsc bo są najbardziej wytrzymałe.

    • Emiwdrodze
      9 marca, 2016

      Też znam tę wersję, ale ponoć jest już nieaktualna – kiedyś budowano framugi z bardziej wytrzymałych materiałów, więc może w starych domach wciąż się sprawdza. Podkreślam PONOĆ, bo nie znam się na tym i powtarzam, co wyczytałam w internetach, może się jakiś budowlaniec wypowie? ;)

  • Karol
    11 grudnia, 2015

    wow naprawdę dobrze przygotowane!

  • ittelienitti
    12 listopada, 2015

    Byliśmy z narzeczonym w Nepalu jak było teraz trzęsienie ziemi 8,7 bardzo blisko powierzchni ziemi ( a potem liczne wtórne.. czasami tak samo silne) przez kolejne dni
    To było coś czego NIGDY nie zapomnę ! Nie ma złotych rad niestety ale im więcej się czyta zawsze przynajmniej jest szansa ze nie popełni się podstawowych błędów
    Pomocne jest również obserwowanie lokalnych zwierząt ( ptaki, krowy ( Nepal), psy) – zazwyczaj dużo szybciej wyczuwają nadchodzące trzęsienie ziemi.

    • Emiwdrodze
      14 listopada, 2015

      O tych zwierzętach słyszałam, ale przebywając ciągle w mieście nic takiego nie zauważyłam – mój kot ostatnie trzęsienie wręcz przespał ;)
      Nie zazdroszczę takich przeżyć, to musiało być naprawdę przerażające! Dobrze, że wam nic się nie stało!

  • Monika Przybylska
    11 listopada, 2015

    Ja moje pierwsze wstrzasy przespalam ;)

    • Emi w drodze
      12 listopada, 2015

      Też mi się kilka razy zdarzyło :) Ale największą schizę miałam kiedy raz zatrzęsło jak zasypiałam i nie wiedziałąm, czy to sen, czy jawa.

  • Marta Zienkiewicz
    8 listopada, 2015

    Ja przeżyłam dwukrotnie delikatne wstrząsy w Indiach – echo trzęsienia w Nepalu. Za pierwszym razem – Darjeeling, gdzieś na otwartej przestrzeni wśród gór; niepokojące uczucie kołysania przez kilka chwil. Najpierw myślałam, że mam zawroty głowy, a potem popatrzyłam na bladą twarz towarzysza i zrozumiałam, że to nie zwidy. Całe szczęście było niegroźnie.

    A za drugim razem w Siliguri. Akurat poszłam do kina- grali najnowszy bollywoodzki hit z Bachchanem, „Piku”. Nagle kołysanie, trochę jak na statku. I co zrobili widzowie? Otóż widzowie mieli wyrąbane :D Z sali wybiegła 1/4, reszta twardo wgapiała się w ekran. W dodatku po 5 minutach panikarze wrócili na seans. Dziewczyna siedząca obok mnie powstrzymała swoją koleżankę chcącą wybiec z kina tymi słowami: „nie wygłupiaj się, siadaj, przegapisz film”. Koleżanka posłusznie usiadła – toż Irrfan Khan właśnie rozmawiał z Deepiką, przegapić nie sposób! Co tam jakieś trzęsienie ziemi… ;)

    • Emiwdrodze
      11 listopada, 2015

      Indonezyjczycy (i ja już teraz też) tak samo po każdym trzęsieniu zaraz wracają do swoich spraw, bo często mamy tu lekkie wstrząsy, które (niestety) usypiają czujność w razie jakby nadeszło konkretniejsze – a takie to raptem jedno na (strzelam) kilkaset.

      P.S. Chyba mam braki w znajomości indyjskiego kina, bo poza Sharukh Khanem innych aktorów nie znam ;)

  • Paweł Lewandowski
    30 października, 2015

    Ja pamiętam swoje pierwsze trzesięnie ziemi, które przeżyłem na lotnisku w MEksyku. Dziś się trochę z tego śmieje. Stoję sobie na lotnisku w Mexico City, nagle coś zaczyna kołysać, czuje się jakbym surfował na fali, myśle sobie ja pierdziele to zawał w wieku 24 lat, bo ostatnie 2 tygodnie dosyć intensywnie podróżowałem. Patrze na koleżankę ona na mnie, krzycze: Anka, mam zawał, ale po chwili rozglądam się dookoła, a ludzie zaczynają krzyczeć i wybiegać z lotniska, wtedy zrozumiałem, że to trzęsienie ziemi. Na drugi dzień przeczytałem, że to było jedno z najsilniejszych trzęsień w histori Meksyku – ponad 8 w skali. Drugie przeżyłem na południu w MEksyku, w okolicach Puerto Escondido. Obudziłem się rano a w oknach mojej klitki, którą wynajmowałem w „hotelu”, nie miałem szyb. Nic nie słyszałem, bo wieczór wcześniej włożłem zatyczki do uszu bo wiatrak za głośno chodził …

    • Emi w drodze
      30 października, 2015

      Haha, ale czemu zawał? :) Serce Cię z tego wszystkiego rozbolało? Zacząłeś się dusić? :P
      Przy 8 to już nieźle trząść musiało! Nie wiedziałam, że i w Meksyku mają tak silne trzęsienia!

    • Paweł Lewandowski
      30 października, 2015

      pierwsze co mi przyszło do głowy to zawał lub udar ze zmęczenia podróżą :D nie mniej jednak ciekawe doświadczenie.

    • ittelien
      12 listopada, 2015

      haha dobre z tym wiatrakiem :)

  • Kamila Anna Napora
    29 października, 2015

    uch, bardzo ważny post, ale oby nie trzeba było z niego w praktyce korzystac…

  • Emilia Pepek
    29 października, 2015

    Hej, wczoraj przed zaśnięciem przeczytałam twój artykuł i wśrodku nocy obudził mnie wstrząs i hałas, mieliśmy małe trzęsienie ziemi. Jak na miejsce gdzie mieszkam to pierwsze od kilku lat…. cóż za zbieg zdarzeń

    • Emi w drodze
      30 października, 2015

      To się wstrzeliłam ;) Wnioskuję, że mieszkasz w jakimś hiszpańskojęzycznym kraju, ale gdzie? :>

  • Maciek Wawa
    29 października, 2015

    W Gwatemali pod wulkanem nam zatrzęsło…

    • Emi w drodze
      30 października, 2015

      Sceneria można by rzec wymarzona (na pierwsze i ostatnie trzęsienie, bo po pierwszym razie więcej to chyba nikt nie chce) ;)

  • Anna Nadia Bandura
    28 października, 2015

    Dzięki Emi! Przeżylam trzesienie ziemi w Nepalu, ale przeżyłam o może zle słowo. Kołysało przez kilka sekund 5,4, nikt nie zginął. Za kilka chwil będę w NZ. Mam nadzieję, że nie skorzystam z Twoich rad ;)

  • Joanna Łukasiewicz
    28 października, 2015

    Nie chciałabym tego przechodzić.. Ale warto wiedzieć takie rzeczy na wszelki.. ;]

  • Natalia Malec
    28 października, 2015

    Cenne rady, aby się nigdy nie przydały..

  • Agnieszka Ilnicka
    28 października, 2015

    Dobrze wiedzieć ale oby nigdy się nie przydały :)