Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

Za kulisami i planów snucie

Statystyki prowadząc bloga śledzić trzeba, bo dają obraz tego, o czym ludzie szukają informacji i pomagają w tagowaniu/pozycjonowaniu. Na tym znam się wciąż słabo, ale statystyki (no, może oprócz przedmiotu pod tym tytułem na studiach :P) zawsze lubiłam, a to taki czas, że i wordpress uszczęśliwił mnie jeszcze dokładniejszymi niż na co dzień cyferkami, więc…voila!

I o planach na świeżo rozpoczęty rok.

wordpr

„600 people reached the top of Mt. Everest in 2012. This blog got about 12 000 views in 2012. If every person who reached the top of Mt. Everest viewed this blog, it would have taken 20 years to get that many views.”

W porównaniu z najpopularniejszymi polskimi blogami podróżniczymi te moje 12 000 to kropla w morzu, ale dla mnie to liczba kosmiczna i ja się z tych 12 000 i z porównań everestowych cieszę, szczególnie, że tylko niecałe 20% czytelników trafiło tu z googla i przekierowywań z innych stron, większość to znajomi, znajomi znajomych i rodzina, czyli ci, z myślą o których blog powstał.

Od 25 lutego, bo dopiero wtedy wprowadzili takie statystyki, czytaliście mnie aż z 62 krajów. To głównie znajomi Polacy rozproszeni po świecie, ale translator też cieszył się powodzeniem, co motywuje mnie do uruchomienia wersji angielskiej w bliżej nieokreślonej przyszłości.

staty 2012

Najwięcej osób przejrzało:

Przewaga pierwszego na liście postu jest miażdżąca, co dziwi tym bardziej, że został on opublikowany jeszcze w 2011 roku.

Powodzeniem cieszą się posty dotyczące latania (pierwsze i trzecie miejsce), a to pewnie dzięki aerosvitowi, o którym często szukano opinii. To mnie cieszy, bo chciałabym, żeby negatywne o nich słowa dotarły do jak największej liczby ludzi i miały choćby minimalne przełożenie na sprzedaż biletów przez te mające w d… klientów linie.

Najwięcej z was czytało o Indiach, Tajlandii i…Majorce!, najmniejszą popularnością cieszyła się Kambodża.

Frazy, które przekierowywały ludzi z wyszukiwarek na moją stronę.

Jedna, która pozostawiła daleko w tyle inne wejścia z googla to Zaleszczyki– niewiele do tej pory w polskim Internecie przewinęło się artykułów na temat tej części Ukrainy, wygląda na to, że najbliższy wschód jest Polakom mniej znany niż ten daleki. Sporo ludu szukało informacji o tajlandzkim Chiang Mai i Wietnamie- szczególnie o wizach do tego kraju i dwudniowych wycieczkach do Ha Long Bay, bo promocyjne ceny LOT-u na loty do Hanoi spowodowały wysyp polskich turystów tam właśnie.

Kilkanaście osób szukało porady, co robić, kiedy w Indiach ugryzie pies, co mnie podniosło na duchu, bo zobaczyłam, że nie tylko mi się zdarzają takie dziwne rzeczy :)

Pojawiło się „ambasada w delhi nie odbiera telefonu”– łączę się w bólu, bo też przez to przechodziłam

Całkiem sporo osób szukało zdjęć z puszczania lampionów w Poznaniu.

Oprócz zapytań typowo turystycznych- o miejscowości, hotele i ceny przejazdów, jak dojechać stąd dotąd, często pojawiały się te trzy:

  • „zatrucie Subway”– widać zdarza się nierzadko..pisałam o nim tu
  • „majtki push-up” :D, ewentualnie „majtki powiekszajace tylek”, na które natknęłam się w Kambodży
  • „bluza Angry Birds” – najłatwiejsze do znalezienia w Kambodży, ale też w Tajlandii

Oczywiście nie zabrakło moich ulubionych, bzdurnych fraz typu:

  • „faceci to same problemy a z problemem najlpeiej się przespać” :D
  • „poboczem idzie sie gesiego”
  • „co mówisz po prostu wysiadajac z tira” -WTF?!
  • „jak odswierzyc obarzanki kupione pod kosciolem” – pisownia oryginalna :)
  • „czy makaron robi się z dętki tak czy nie?” – nie wiem, ale szczerze wątpię
  • „czy malujemy pasy na drodze gdy wies nie ma chodnikow”
  • „w jakiej porze roku pociąg piszczy?”
  • „czy mam krew azjatycfkom” – no na to chyba nawet google nie zna odpowiedzi…
  • „rzuce cie kokosem” :O
  • „machaj majtkami”
  • „reisefieber choroba” – dreszcze lekkie powoduje, ale żeby od razu choroba?:O

Ci pewnie u mnie na blogu nie znaleźli odpowiedzi na swoje rozterki, ale mam nadzieję, że pomogłam innym od tych zagwozdek:

Niektóre zaciekawiły mnie na tyle, że sama szukałam odpowiedzi na nie w googlu :D

  • „autokar z łóżkami jedyny w polsce” – co? gdzie? jak? Toż to najgenialniejszy z azjatyckich wynalazków!
  • „w którym roku została napisana piosenka titanica my heart will go on” – okazuje się, że w 1997
  • „robinson kruzoe po raz pierwszy na morzu” – nie bardzo rozumiałam pytanie, ale jako, że fajna to książka była, sprawdziłam, że pierwsza jego wyprawa była w 1651, w wieku 18 lat i bez poinformowania o tym fakcie rodziców :)
  • „jak wyglada pływanie hamakiem po wodzie” – że ja na to nigdy nie wpadłam?! :D
  • „co się stanie z kostka lodu wrzucona do wrzatku” – yyy, nie łatwiej sprawdzić samemu???

Byli też tacy, którzy w sieci szukali towarzystwa:

  • „czesc sciana co tam nie ma do kogo sie odezwać”
  • „chcę miłą kobietą o dobrej przyjaźni email polsce na e-mail 2012” – to wejście było gdzieś z Afryki

Przewinęło się też „emi dotrze do ziemi”– czy to jakaś planetoida nam zagrażająca?:O

Dla porównania, rok temu frazy wyszukiwania opisywałam tutaj.

Tyle o blogu, a ja?

  • w 2012 odwiedziłam 9 państw – 5 azjatyckich i 4 europejskie. Z ośmiomiesięcznej podróży wróciłam w czerwcu
  • w jej trakcie spełniłam całkiem sporo swoich marzeń, m.in. o locie balonem, wspinaniu się na palmę kokosową, pływaniu z kolorowymi rybkami i w ciemnej jaskinispaniu na plaży pod gołym niebem
  • zaczęłam trochę zarabiać na blogu, co, biorąc pod uwagę, że wcale o to nie zabiegałam, uważam za wielki sukces
  • odłożyłam $$$ na kolejne podróże, spędzając pięć długich i, z wyjątkiem ekscytującego lata, dość nudnych miesięcy w duńskiej stolicy – Kopenhaga skradła mi serce i chętnie tam jeszcze wrócę
  • przez trzy pierwsze miesiące tam pedałowałam po kilkadziesiąt km dziennie, zachwycając się duńską infrastrukturą rowerową i już wiem, dlaczego tak bardzo podobało mi się Chiang Mai– tam też dużo jeździło się na dwukołowcach, a to nieodłączny składnik mojej mieszanki na szczęście. Potem, w śniegu, zapał zmalał, ale kilka razy na krótsze dystanse zdarzyło mi się przedzierać przez zaspy
  • wzbogaciło się moje CV – w jednej z dziesięciu! różnych prac, jakie tam w ciągu pięciu miesięcy miałam (kelnerowałam, sprzątałam, roznosiłam ulotki, sprzedawałam butelkowaną wodę na głównym deptaku, próbowałam nawet sił na zmywaku), przydał się wreszcie mój dyplom magistra :) Udało mi się załapać na asystentkę organizatorów kongresu medycznego w największym w Skandynawii centrum konferencyjnym. Większość dziewczyn, z którymi pracowałam, miało dyplomy MBA. Niestety kongres trwał tylko tydzień, a następne zapowiadali dopiero na wiosnę…
  • odzyskałam nadzieję, że uda mi się kiedyś znaleźć pracę marzeń- dzięki ostatniej, najciekawszej pracy w UNICEFie. Poznałam tam też świetnych ludzi z różnych kontynentów, głównie z Afryki, dzięki czemu pojawiła się ona na mojej liście miejsc do odwiedzenia. Aż szkoda mi było tę pracę rzucać, ale bilet lotniczy kupiony był wcześniej i ciągnie mnie już w świat ;)

2013 zapowiada się równie dobrze, bo w planach (choć bardzo mglistych, bo po drodze pewnie dużo się zmieni) jest:

  • Londyn – za dwa tygodnie, na dni kilka
  • Sri Lanka – już za miesiąc!
  • Indie – a w nich parę miejsc do nadrobienia, w tym Waranasi, bo mówią, że kto nie był w Waranasi, nie był w Indiach… Planuję też zostać tam na najbardziej kolorowe z wszystkich hinduskich świąt- Holi
  • Nepal – o ile tylko nie zamarznę, pewnie wybiorę się na jakiś łatwy trekking
  • Birma – pod znakiem zapytania ze względu na ostatnie coraz mniej pozytywne doniesienia z niej płynące
  • Tajlandia – tranzytem, ale przy okazji zachaczę o kilka miejsc, w których jeszcze nie byłam
  • Malezja
  • Singapur- te dwa ostatnie miałam już w planach poprzedniej podróży, ale nie udało mi się tam dotrzeć
  • Indonezja z bardzo prawdopodobnym kilkumiesięcznym postojem na którejś z wysp
  • Filipiny, o których słyszę same dobre rzeczy, a stamtąd już rzut beretem do
  • Australii i
  • Nowej Zelandii – jeśli tylko wiza pozwoli, osiądę tam na roczne 'working holiday’ :)

Będzie się na blogu działo, szczególnie, że do nadrobienia czeka jeszcze jakieś 15 wpisów z Indii.

A Wam co najbardziej się w zeszłym roku na blogu (nie?) podobało? I co wg Was można by w 2013 zmienić, żeby czytało się go lepiej, wygodniej? O czymś pisać mniej, a o czymś więcej?

Życzę Wam dużo odwagi do spełniania marzeń w 2013, bo w końcu sab kuch milega, a do odważnych świat należy! :)

What do you think?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

3 Comments
  • emiwdrodze
    4 stycznia, 2013

    o proszę! 3 dni temu pisałam, że źle życzę aerosvitowi, dziś ogłosili upadłość…

  • wiola.starczewska
    3 stycznia, 2013

    Pisz, pisz i jeszcze raz pisz! A najlepiej na bieżąco. Fajnie wiedzieć, że kiedy ja wcinam świąteczne ciasto, ty oglądasz świąteczne iluminacje w Warszawie. Zupełnie inaczej niż śledzenie twoich przygód po Indiach wiedząc, że tak naprawę w tym momencie śmigasz gdzieś rowerem po Kopenhadze.

    • emiwdrodze
      3 stycznia, 2013

      jak tylko nadrobię wreszcie te indyjskie zaległości (czyli wg planu za jakiś miesiąc…już mi to sen z powiek spędza :P no i w tym momencie nie robię nic nadającego się na blogowanie, chyba, że chcesz poczytać o wcinaniu poświątecznego ciasta na polskim zadupiu:P) to na pewno będę pisać na bieżąco!
      I Ty też pisz, pisz, teraz choćby o okolicach Lublina, bo to dla mnie strony obce, a ciekawe :)