Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

Tag Archives Chinatown

W cieniu dwóch wież

No to wreszcie Kuala Lumpur! Pierwszy wieczorny spacer po mieście oszałamia. Na mnie Petronas Towers, do 2004 r. najwyższe budowle świata, nocą zrobiły większe wrażenie niż cały Singapur razem wzięty. Nawet P. mówi, że podoba mu się tu bardziej niż w Nowym Jorku (ale w SGP jeszcze nie był). A oprócz wież zwiedzanie miasta ze znajomymi Malezyjczykami.

Warzywniak na wodzie i kaczka po chińsku

Większość azjatyckich miast bazarami stoi. Bangkok nie jest wyjątkiem. Zwykłych marketów ze stoiskami warzywnymi i owocowymi jest tu na pęczki, ale nie różnią się one zbytnio od tych z innych części Azji. Ale są i takie naj, np. olbrzymi weekendowy bazar, ponoć największy na świecie, idealny na zakupy ciuchów czy pamiątek – Chatuchak Market czy kilka targów wodnych, gdzie sprzedawcy siedzą w łódkach, a my kupujemy od nich jedzenie chodząc po pływających platformach.

A jak już znudzą się zakupy, wieczorem fajnie się wybrać na kulinarną wędrówkę po Chinatown, uznawanym przez wielu za najciekawsze ze wszystkich istniejących.

Chińszczyzna w mieście lwa

Singapur (w sanskrycie „singa” to lew, „pura” – miasto) ma wiele twarzy. Ta super nowoczesna, pełna szklanych drapaczy chmur i innych cudów architektonicznych jest z pewnością najbardziej znana, ale azjatycki tygrys kryje też w sobie to, co znajdziemy w niemal każdym azjatyckim mieście – tłoczne bazary, niezliczone stoiska z jedzeniem i wszystkim, co małe chińskie rączki kiedykolwiek zdołały wyprodukować. Jest też dużo wody, zieleni i kult żywności organicznej.

Na pierwszy rzut – Chinatown, mieszanka etniczna i jedzenie. Singapuru część pierwsza.

Dinozaury made in China

Kontynuacja Londka z poprzedniego wpisu. Staniemy w cztery oczy z groźnymi „dinozarłami”;), przespacerujemy się po chińskiej dzielni, a  na deser- cztery piętra słodyczy, czyli siła reklamy.

Kiepsko, że słowo „muzeum” większości ludu automatycznie kojarzy się z malowidłami czy miskami z epoki kamienia łupanego. Nawet na studiach na przedmiocie pod tytułem „muzealnictwo” uczyli nas tylko o galeriach sztuki i tym podobnych. Ale to była nuuuda. A jest przecież na świecie tyle ciekawych muzeów z innej bajki.