Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

You are viewing Indie

Rishikesh: śladami Beatlesów

Czwórka z Liverpoola poznała słynnego guru Maharishi Mahesh Yogi podczas jego wizyty w Londynie. Zafascynowani naukami, jakie głosił, Beatlesi postanowili wybrać się do jego ashramu na północy Indii na dłużej. Odbyli tu kurs medytacji i był to jeden z najbardziej produktywnych okresów ich kariery – stworzyli tu sporo utworów. Zobaczcie ashram, w którym mieszkali, a na dokładkę trochę straszne hinduskie bóstwa i standardowo kilka indyjskich absurdów :)

Rishikesh – coś dla ciała, coś dla ducha

Do Rishikeshu pojechałam z nadzieją na odetchnięcie od zgiełku, hałasu i spalin – w końcu miasteczko zwane „światową stolicą jogi” powinno służyć relaksowi… Nie doczytałam, że jest to też ważne centrum pielgrzymkowe, co oznacza jedno – tłumy przetaczające się przez wąskie uliczki. Pierwsze wrażenie było więc fatalne i zdawało się nie być od tego ucieczki. Potem odnalazłam tam jednak miejsce idealne i zostałam prawie dwa tygodnie. W dodatku na wspomnienie tych knajpek nad Gangesem aż mi ślinka cieknie!

Manali: spotkanie z jakiem i o obleśnych zwyczajach Hindusów cd.

Droga do Manali jest kręta i w tragicznym stanie. Podróż trwa całą noc i nie da się spać, mimo że tym razem szarpnęłam się na „deluxe” busa, następnym razem biorę znów najtańszy lokalny autobus, bo różnica prawie żadna… Ciągle trzeba się trzymać, żeby nie wypaść z siedzenia, o pasach tu przecież nie ma mowy. Na dodatek jest przeraźliwie zimno. Mijamy połacie śniegu i meczące stada owiec na drodze, a w wioskach potężne jaki! :)

Mc Leod Ganj – Mały Tybet w Indiach

Himalaje! Nie mogę uwierzyć, że jestem już u ich podnóża, kto by pomyślał, że to tak łatwo osiągalne :) Nie mogę też uwierzyć, że to ciągle Indie, tak tu czysto i cicho.. Jaka to ulga po tych wszystkich brudnych miastach – nie ma nachalnych sprzedawców, ludzie są uśmiechnięci, krowy nie panoszą się na ulicach. W Mc Leod Ganj, niewielkiej mieścinie oddalonej godzinę jazdy górskimi serpentynami od Dharamshali mieszkają liczni tybetańscy uchodźcy, w tym sam Dalajlama XIV.