Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

[18+] Khajuraho: świątynie z podtekstem

Posted on 5 m read

’Czemu nie chcecie ich kupić? Przecież w waszej kulturze wszyscy to robią i o tym mówią’ – zdziwiony sprzedawca wymachuje nam przed nosem talią kart z obrazkami przedstawiającymi pozycje z kamasutry.

'Serio przyjechałyście w takie miejsce same, bez chłopaków? To zły znak’ – stwierdza inny.

Wybrałyśmy się z Anią do Khajuraho, bo słyszałyśmy same pozytywne opinie o tutejszych świątyniach (które wcale nie są całe aż tak erotyczne!), ale przecież można było się spodziewać, jaka atmosfera będzie panować w tak nietypowym miejscu…

Nazwa Khajuraho pochodzi od… gaju palmowego, pośród którego miasteczko kiedyś leżało. W języku bengalskim ’khajura’ to palma daktylowa. Teraz drzew zbyt wiele nie zostało, są za to trzy kompleksy świątyń, rozsławione na cały świat dzięki erotycznym rzeźbom je zdobiącym, przedstawiającym nagie boginie i bogów w miłosnych objęciach. Świątyń jest 22. Kiedyś było 85, ale większość została zniszczona podczas podboju tych terenów przez muzułman. Te, które się ostały, były dobrze ukryte właśnie w gęstwinie palm. Świątynie zostały zbudowane między X a XI wiekiem przez dynastię Chandela, hinduistów, którzy interesowali się tantrą, a co więcej, praktykowali orgie będące ponoć elementem ich religii – niezła interpretacja przykazań ;) Świątynie są częściowo hinduistyczne, a po części dżinistyczne. Od 1986 r. wpisane są na listę UNESCO.

Co to jest dżinizm?

To jedna z najstarszych religii świata – powstała w dolinie Gangesu w VI w. p.n.e. Jego twórcą był Parśwa, którego nauki zebrał w całość Mahavira, zwany Dżiną („Zwycięzcą”) – od jego przydomka pochodzi nazwa religii. Symbol dżinizmu to swastyka (oczywiście prosta, nie przekręcona jak ta nazistowska).

Jego założenia, w wielkim skrócie, są dość zbliżone do tych buddyjskich: szacunek dla wszystkich żywych istot (dżiniści wierzą, że nawet rośliny i minerały mają duszę) i skromność (powstrzymanie się od posiadania zbędnych rzeczy). Dżiniści wierzą w możliwość wyrwania się z samsary (cyklu wcieleń) i osiągnięcia stanu wyzwolenia – mokszy. Nie uznają istnienia stwórcy i władcy świata (wg nich kosmos i życie nie mają początku ani końca), choć dopuszczają istnienie wielu bogów, przyznając im doskonałość, ale nie nieśmiertelność. Liczba wyznawców dżinizmu to (zależnie od źródła) 4,5-10 mln, z czego 97-8% mieszka w Indiach, głównie w Gudżaracie i Radżastanie.

Dżiniści mają wiele zaskakujących praktyk, np. zamiatanie drogi przed sobą czy cedzenie wody do picia po to, by nie zabić jakiegoś mikroskopijnego stworzenia.

IMG_0345

Mówi się, że świątynie to źródło słynnej kamasutry. To błąd, bo w sanskrycie słowo ’sutra’ to dosłownie 'tekst’, 'księga’ czy wręcz ’traktat filozoficzny’ (’kama’ to miłość, pożądanie, a np. 'jogasutra’ mówi o technikach jogi). Kamasutr było wiele i żadna z tych oryginalnych nie zawierała obrazków.

Chociaż ściany świątyń zdobią także mandale, a erotyczne detale to mniejszość i tak naprawdę trzeba ich wypatrywać w gąszczu innych elementów, to właśnie one rozsławiły Khajuraho.

swiatynie_Khajuraho

DSCN5258

IMG_0336

Khajuraho_detale

DSCN5266

DSCN5270

DSCN5265

Śmiałość niektórych scen szokuje nawet nas, Europejki, a co dopiero takie rzeczy w Indiach! Na wielu z nich pojawiają się też zwierzęta – słonie, wielbłądy czy małpy…

DSCN5268

DSCN5271

DSCN5272

Świątynie skierowane są na zachód, tak, aby o wschodzie słońca światło padało na ołtarz. Ich poszczególne części noszą nazwy kobiecych części ciała. Główna, a na dodatek najlepiej zachowana jest świątynia Lakshmana.

Miejsce jest bardzo zadbane jak na Indie – równo przystrzyżony trawniczek, żadnych śmieci, aż chciałoby się tu rozłożyć na piknik!

dzinizm_Khajuraho
to już wschodni kompleks świątyń i portret jednego z  dżinijskich „zwycięzców”…

DSCN5277

Miasteczko jest małe, można je całe spokojnie przejść pieszo lub objechać rowerem. Low season ma swoje oczywiste plusy (turystów jak na lekarstwo i łatwiej negocjować ceny), ale i minusy – upały znów dają nam się we znaki. Jest czerwiec, środek najgorętszej pory roku i w ciągu dnia temperatury przekraczają nawet 45 stopni! W nocy ciężko spać mimo coolera (taki indyjski wynalazek, mocniejszy niż wiatrak, prawie jak klimatyzator) pracującego na pełnych obrotach.

To pierwsze miejsce w mojej podróży po Azji, w którym tak dużo sklepikarzy zna parę słów po polsku! Jeden z nich chwali się „Esta mój sklep”, pomieszały mu się trochę języki :P

Przy okazji zwiedzania świątyń wschodnich dostajemy zaproszenie na herbatę do domu chłopaczka, który nas oprowadzał po okolicy. Jego rodzina ma sklep z biżuterią i wywierają na nas presję, żeby coś kupić, ale jest tam wyjątkowo drogo, co im mówię, próbując negocjować. Sprzedawca szybko znajduje rozwiązanie problemu:

  • Nie masz pieniędzy to idź do ściany. (ależ ci Hindusi są zaradni!)
  • Ale na koncie też nie mam dużo pieniędzy.
  • To zadzwoń do taty. (no co za tekst!!!)
  • Nie biorę pieniędzy od taty.
  • To co robisz w Polsce? [wielki znak zapytania na jego twarzy] I co ja mam odpowiedzieć? :P

Dzieci na wsi bez skrupułów krzyczą: „Hello, money!”. Biała skóra jednoznacznie kojarzy im się z dobrobytem i bogactwem.

DSCN5290
Malunki na ścianie domu nowożeńców. Po ślubie odciskają także obok drzwi swoje dłonie umazane farbą

Przechodzimy przez dzielnicę nietykalnych (czyli najniższej kasty w Indiach), a w podwórzach luzem walają się tam rzeźby ze świątyń! Miejsce jest niby pod patronatem UNESCO…

Któregoś wieczoru trafiamy na kolację do restauracji z domkiem na drzewie. Miejscówka super, a obsługa przyjmuje postawę „klient nasz pan” – kiedy chcąc umyć ręce pytam, czy mają mydło, młody chłopaczek przeprasza na chwilę i wybiega do sklepu. Widocznie dawno nikt nie miał takiej zachcianki jak ja ;) Za parę minut wraca z saszetką szamponu do włosów w ręce, tłumacząc z zakłopotaniem, że w sklepie mydła akurat nie było :D Są obleśni do potęgi, ale uczynni!

DSCN5251

kobietywIndiach
„nasz” domek na drzewie :) ; P: tak pracują kobiety w Indiach! (zdjęcie od Ani)

Takie było to nasze Khajuraho :)

Praktyczne informacje:

  • wstęp do zachodniego kompleksu świątyń kosztuje dla obcokrajowców $5. Słyszałam o zniżce dla posiadaczy biletu z Taj Mahal, jednak sama tego sposobu nie wypróbowałam; pozostałe są darmowe; na mnie wschodnie zrobiły większe wrażenie
  • wszystkie świątynie otwarte są od wschodu do zachodu słońca
  • wieczorami w zachodnim kompleksie świątyń są pokazy światła, w których narratorem jest jakiś znany bollywoodzki aktor. Cena wstępu porażała.

What do you think?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

20 Comments
  • Podróżnik
    26 maja, 2015

    No nieźle, wstęp zniszczył :D

  • Tomek
    25 maja, 2015

    fajne to mycie szamponem do włosów musiało być :)

    • Emiwdrodze
      26 maja, 2015

      Nie próbowałam, na wypadek takich akcji zawsze mam przy sobie w podróży żel antybakteryjny :P

  • Anonim
    19 maja, 2015

    może i z podtekstem, ale pobudza zmysły ;)

  • Anonim
    18 maja, 2015

    Pamiętam jak w Liceum widziałem te świątynie i Angkor pierwszy raz na zajęciach goegrafii, od tego momentu chcę tam pojechać, Angkor zaliczony to teraz czas na Khajuraho :D

    • Emiwdrodze
      20 maja, 2015

      takich rzeczy w polskich szkołach uczą?! :P

  • Anonim
    18 maja, 2015

    Uwielbiam to miejsce! :)

    • Emiwdrodze
      20 maja, 2015

      mi się też całkiem podobało, głównie ze względu na małomiasteczkową atmosferę :)

  • Anonim
    18 maja, 2015

    Pamietam moje zaskoczenie, gdy takie scenki sobie w Indiach wypatrzylam. :D

    • Emiwdrodze
      20 maja, 2015

      ja do tej pory oglądając te zdjęcia uwierzyć nie mogę, że tamte Indie i te obecne to jeden kraj!

  • Anonim
    18 maja, 2015

    :) Bardzo ciekawe ;) Swoją drogą jedną ciekawostkę z podtekstem można znaleźć na wrocławskim ratuszu ;)

  • Anonim
    18 maja, 2015

    Oj zaraz miejsca owiane złą sławą… ;)

    • Emiwdrodze
      20 maja, 2015

      może niekoniecznie złą, ale trochę pomijane przez niektórych ze wstydu chyba :P

  • Anonim
    18 maja, 2015

    hihi, ale jak to złą? Z tego powodu chcę jechać do Indii

    • Emiwdrodze
      20 maja, 2015

      Złą może i nie, ale dobrą bym jej też nie nazwała. Rodzin z dziećmi tam nie uświadczysz, prawie same pary ;)

  • Ewelina
    17 maja, 2015

    „Obleśni do potęgi” – jak można w taki sposób pisać o innych ludziach?

    • Emiwdrodze
      17 maja, 2015

      A ja nie wiem jak można udawać, że świat (i ludzie go zamieszkujący) jest zawsze piękny i kolorowy… Wg Słownika wyrazów bliskoznacznych PWN, 'obleśny’ to: 'odpychający, budzący obrzydzenie, zachowujący się niesmacznie`. Nie znam nikogo, kto po krótszym czy dłuższym pobycie w Indiach nie opisywałby ich mieszkańców w podobnych słowach, nawet jeśli Indie kocha. To nie pusty stereotyp, a fakt stwierdzony na podstawie prawie czterech miesięcy podróży po tym kraju.