Legenda głosi, że to właśnie w Bodhgai Siddhartha Gautama (później zwany Buddą) osiągnął oświecenie, medytując pod drzewem bodhi przez 6 lat. Od nazwy drzewa wzięło się ponoć jego imię i słowo „buddyzm”.
Słynne drzewo niestety nie przetrwało do dziś, ale zapobiegliwi mnisi rozsiali jego nasiona w miejscowości Anuradaphura na Sri Lance, a z niego z kolei przesłali nasiona z powrotem do Indii, żeby w tym samym miejscu posadzić jego potomka.
W miejscu medytacji Buddy postawiono stupę Mahabodhi, którą odwiedzają pielgrzymi z różnych buddyjskich krajów świata, a dookoła niego cały kompleks świątyń i mnóstwo klasztorów zbudowanych w stylu charakterystycznym dla każdego z państw, do których należą. Jest tu świątynia tybetańska, nepalska, tajska, a nawet bangladeska. Niektóre z nich oferują pokoje gościnne. Są bardzo skromne, ale udziela się atmosfera w nich panująca – bardzo polecam taki nocleg.
Jak to w Indiach, kontrasty są olbrzymie. Okolice świątyń są dość spokojne, można się tu wyciszyć i spędzić kilka przyjemnych, cichych dni, ale wypuszczając się kawałek dalej poza ścisłe centrum doświadczyć można Indii do kwadratu. Miałam wrażenie, że wszystko w Bodhgai jest jeszcze brudniejsze i bardziej śmierdzące niż reszta kraju, a żebracy i rikszarze bardziej nachalni. A może po prostu przejadły mi się te Indie? W końcu Bodhgaję odwiedziłam już pod koniec prawie czteromiesięcznej po nich tułaczki. Już w innych stanach miejscowi, słysząc, że wybieram się do Biharu (stanu, w którym leży Gaia i Bodhgaia, a także park narodowy Bandhavgarh), ostrzegali, żeby nie wychodzić tam na ulice po zmierzchu i uważać na siebie bardziej niż gdziekolwiek indziej, bo rzekomo dużo tu napadów rabunkowych. To samo powtarzali mnisi w klasztorze, w którym się tu zatrzymałam, dodając, żeby pod żadnym pozorem nie wypuszczać się rikszą poza miasto po zmroku jeśli mój pociąg z pobliskiego miasta odjeżdża wieczorem.
Jak dojechać do Bodh Gai?
Ciężko dostać się tam bezpośrednio, najlepiej pociągiem dojechać do pobliskiej Gai, a stamtąd wziąć rikszę – wiadomo, im więcej w niej ludzi, tym taniej, dobrze więc jeszcze w pociągu uzbierać grupę jadącą w tym kierunku, bo targować się było ciężko, nawet z pomocą miejscowego.
Elsat
29 grudnia, 2016Nie ukrywam, ciekawe zdjęcia :)
Emiwdrodze
31 grudnia, 2016Dziękuję, ale spamerski link wyrzuciłam :)
peregrino
9 grudnia, 2016Bardzo ciekawa notka i piękne zdjęcia Emi! .. Ty tam dotarłaś po 4 miesiącach w Indiach .. ja tam dotrałem po 4 dniach w Indiach :^) … niezwykłe miejsca wokół Światyni Mahabodhi tak jak napisałaś .. spędziłem tam kilka dni chodząc tam przed wschodem słońca i około zachodu słońca .. raniutko było tam cudownie cicho co sprzyjało medytacji .. teren jest spory a to, że trzeba zdjąć buty dodaje klimatu .. spędziłem tam kilka cudownych dni … sama wioska/miasteczko wokół tak jak napisałaś mnóstwo kontrastów .. z mojego guesthouse wypżyczyłem rower aby zobaczyć lepiej krajobraz pól gdzie kiedyś stąpał Buddha .. oczywiście tysiące lat minęły :^) ale mimo wszystko jest atmosfera … hihi mnie już przyjaciele z Indii w Stanach ostrzegali przed Biharem ale jakieś specjalnej różnicy z UP nie zauważyłm :^) .. ciekawostką jest, ze Thai Airways lata bezpośrednio z Suvarnabhumi do Gaya a potem dalej do Varanasi .. na pokładzie w większości pasażerowie to mnisi i mniszki :^) no paru turystów wędrowców :^) … tutaj moje wspomnienia fotograficzne https://peregrinopl.wordpress.com/2014/11/25/drzewo-bodhi-i-swiatynia-mahabodhi-bodh-gaya-indie/
Emiwdrodze
14 grudnia, 2016O tych lotach z Bangkoku nie miałam pojęcia, dzięki za tę cenną podpowiedź :)
Mania
3 grudnia, 2016Okolice świątyń są przepiękne ale cała reszta mnie przeraża! Szczególnie nachalni żebracy i rikszarze. Jak dajesz sobie radę w takich sytuacjach?
Emiwdrodze
14 grudnia, 2016Idzie się przyzwyczaić, w końcu to Indie ;) Są pełne kontrastów.