Samosir, największa na świecie wyspa na wyspie, oferuje wakacje nad wodą, z kajakami i przejażdżkami rowerowymi po okolicy. Brzmi znajomo? No, tylko że te palmy trochę nie pasują ;) Dodajcie do tego fascynującą kulturę Bataków – tańce, śpiewy, lokalny bimber, dania z wieprza i już w ogóle zapomnieć można, że jest się w Indonezji!
Olbrzymie i wyjątkowo głębokie (ponad 500 m!!! czyli pięć razy głębsze niż polska Hańcza i prawie 20 razy większe od Śniardew) jezioro tektoniczne Toba powstało w eksplozji superwulkanu Toba ponad 70 tysięcy lat temu. Przez około 1800 lat po niej w atmosferze unosił się pył, który ograniczał docieranie słońca do Ziemi – to tzw. zima wulkaniczna. Masowo wymierały rośliny i zwierzęta oraz, jako że wybuch i jego następstwa przeżyło jedynie kilka tysięcy osób, z których rozwinęła się cała późniejsza populacja, miało to wpływ na ewolucję Homo sapiens
Na środku jeziora Toba znajduje się wyspa Samosir. Okolicę zamieszkuje plemię Bataków, którzy, w przeciwieństwie do muzułmańskiej większości Sumatrzan są chrześcijanami, i których kultura jest dość, hm, ciekawa. Jeszcze dwa stulecia temu praktykowali oni kanibalizm, a do dziś jedzą chyba wszystko poza ludźmi – psy, koty i co tam jeszcze się napatoczy. Batakowie są też chyba najbardziej wyczilowanymi Indonezyjczykami – nic dziwnego, że było to jedno z pierwszych w Indonezji miejsc już kilkadziesiąt lat temu należących do 'banana pancake trail’, czyli trasy chętnie przemierzanej przez pierwszych backpackerów.
Dzięki takiej atmosferze jest to idealne miejsce do ucieczki od Ramadanu, co też w tym roku uczyniłam – jadąc na tak niby muzułmańską Sumatrę, nie odczułam go w ogóle, spędzając go w większości nad jeziorem Toba i w Ketambe w na wskroś muzułmańskiej prowincji Aceh, gdzie niby obowiązuje prawo szariatu, ale w rzeczywistości meczetów słychać dużo mniej niż u mnie na Jawie.
Co tu robić?
Sama wyspa krajobrazowo wcale mnie nie zachwyciła. Motorem objechałam kilka interesujących mnie miejsc w raptem 4 godziny. Odwiedziłam muzeum Bataków i Stone Chairs w Siallagan. Punkty widokowe, zarośnięte krzaczorami, rozczarowały – dużo lepsze widoki były ze stałego lądu, z okolicy Parapat.
Jest też grobowiec króla w Tomok czy parę mniejszych muzeów, ja jednak po zobaczeniu tych „najlepszych”, odpuściłam sobie już dalsze zwiedzanie. Można też wybrać się nad wodospad (ambitniejsza trasa) czy gorące źródła na drugim końcu wyspy. Drogi pozostawiają sporo do życzenia, choć w trakcie mojego tam pobytu ich spora część była remontowana.
Najfaniejsze było chillowanie na tarasie guesthousu, kajaki, rowery (choć u mnie mieli tylko takie bez przerzutek, a okolica mocno górzysta), wypady na basen z widokiem… To idealne miejsce, żeby odpocząć kilka dni z książką.
Batakowie uwielbiają śpiewać, tańczyć, są bardzo muzykalni no i sporo piją ;)
Dwa razy w tygodniu w homestayu Bagus Bay można obejrzeć przedstawienie tańca i gry na gitarze (wesoła, skoczna muzyka). Podczas mojego tam pobytu (końcówka maja) okolica Tuk Tuk była opustoszała, nawet bary z muzyką na żywo były pozamykane, trochę mi tam samej po kilku dniach nudno było, jedynie w Bagus Bay wieczorami coś się działo.
Praktyczne wskazówki
Nocleg na wyspie Samosir
Większość hoteli na wyspie skoncentrowana jest na półwyspie Tuk Tuk.
Ja wybrałam guesthouse Romlan i byłam z niego bardzo zadowolona. W rewelacyjnej cenie miałam tam taras z widokiem na jezioro, prywatną łazienkę z ciepłą wodą i szybkie wifi. Minusem była głośna pompa włączana codziennie popołudniu tuż przed moim pokojem – ale wiedząc o której, można było zaplanować sobie wtedy wyjście.
Dla podróżujących w pojedynkę i chcących poznać ludzi polecam legendarny Liberta homestay.
Dla bardziej wymagających dobrym wyborem może być hotel Zoe’s Paradise.
Gdzie tu dobrze zjeść?
Kilka już osób wspominało mi o problemach żołądkowych podczas pobytu nad jeziorem Toba. Nie wiem z czego to wynika, ale ja, mimo już azjatyckiej flory bakteryjnej w żołądku wiecznie miałam to samo.
W moim guesthousie, niestety, mimo że fajny był, jedzenie było kiepskie. W ogóle ciężko było mi na wyspie znaleźć dobre jedzenie, a próbowałam i lokalnego, i tego na zachodnią nutę. Pizza polecana jako najlepsza była niezjadliwa, niestety na Sumatrze nie opanowali jeszcze sztuki przygotowywania zachodnich potraw, mimo że właścicielami wielu z tych knajpek są biali.
Pogoda nad jeziorem Toba
Ciężko powiedzieć kiedy jest tu pora deszczowa, a kiedy nie. Z wykresów klimatycznych wynika, że najbardziej deszczowe miesiące to kwiecień, listopad i grudzień, ale miejscowi, z którymi rozmawiałam, mówili, że teraz to już prawie codziennie wieczorami pada, przez cały rok, taki klimat. To dlatego, że jezioro położone jest ok. kilometra n.p.m. W ciągu dnia jest na ogół pięknie, słonecznie, raz goręcej, raz mniej. Idealnie, żeby złapać trochę słońca, a jednocześnie nie umrzeć z przegrzania. Noce są za to przyjemnie chłodne, absolutnie nie jest więc potrzebna klimatyzacja, a w pokojach hotelowych wręcz nawet nie ma wiatraków, są za to grube koce.
Jak się tu dostać i przemieszczać po wyspie?
Do Parapat (miejscowość, z której odpływają promy na wyspę Samosir) najłatwiej dojechać z Medan czy Berastagi, w 4-6 godzin. Na wyspę można też dostać się od południa (jadąc np. z Singkil) – wtedy unikniemy przeprawy promem.
Cena shared taxi z Berastagi do Parapat – 150 k, kupowana w losmenie Sibayak, obskurnym, ale tanim pokoiku, w którym się w Berastagi zatrzymałam. Co ciekawe, tyle samo płaciła czwórka chłopaków jadących z Medan, którym powiedziano, że nad jezioro jadą najkrótszą drogą, a pojechali przez Berastagi, mocno naokoło, tylko po to, żeby mnie stamtąd zgarnąć. W informacji turystycznej ta sama taxi kosztowała 170 k.
Teoretycznie droga do Medan zajmuje 4-6 godzin, ja w korkach jechałam prawie 10… Za shared taxi na tej trasie płaciłam już tylko 80 k…
Prom na Samosir kosztował mnie 20 k – bo kupowany w agencji. Bezpośrednio na statku kosztuje 15 k. Prom zatrzymuje się na przystaniach w większości guesthouse’ów, wystarczy powiedzieć załodze dokąd płyniemy, a wyrzucą nas prawie pod recepcją, super sprawa. Śmiszna ta łódeczka pyrkająca dookoła wyspy. Już od rana słychać kiedy nadpływa, bo nagle znikąd po jeziorze rozchodzi się zachodnia muza. A na łódce znak – po indonezyjsku – z prośbą o niewyrzucanie śmieci i niedopałków do jeziora, jestem w szoku :) Dokładnie po miesiącu od mojej wizyty na wyspie Samosir, z której wracałam promem z awarią silnika w połowie drogi – co przyprawiło mnie o dreszcze, bo i do jednego, i drugiego brzegu było wciąż daleko, zatonął tam prom wraz z prawie 200 pasażerami (czyli kilka razy więcej niż pojemność łódki), 50 autami i 100 motorami.
Po samej wyspie najlepiej jeździć motorem. Koszt jego wynajęcia na dzień (od godz. 9 do 18, dziwny system) to 90-100 k – dość jak na Indonezję drogo, szczególnie patrząc na ich jakość, ale w cenie jest już pełen bak benzyny, którego jednak w jeden dzień tu wyjeździć się chyba nie da.
mastamasta
25 września, 2019hah, bylem tam cala dekade temu…Ciekawe jak wiele (albo niewiele) sie zmienilo od tego czasu.
Czytalem cos tylko o zasyfieniu jeziora przez szwajcarska firme Regal Springs Holding AG, ktora ma tam fermy rybne…
Karla
24 lipca, 2019Wygląda to naprawdę ciekawie – mam wrażenie, że to idealny pomysł na moje nadchodząc wakacje, bardzo Ci dziękuję za inspirację :)
Emiwdrodze
25 lipca, 2019Ależ bardzo proszę :)
P.S. Spamerskiego linka usunęłam.
Patryk Zielinski
13 stycznia, 2019Indonezja kusi mnie od jakiegoś czasu, a tu kolejne ciekawe miejsce, które warto odwiedzić :)
Emiwdrodze
18 lutego, 2019I mogłabym tak wyliczać bez końca!