Klikając w reklamę dorzucasz się do moich podróży, dzięki! :)
Nusa Penida – cud na cudzie
Szczerze nie sądziłam, że będąc już tak plażowo przez Azję rozpuszczona, zdołam zachwycić się czymś jeszcze tak jak Nusą Penidą, wysepką u wybrzeży Bali. I nieistotne, że to nie tropikalne plaże do wypoczynku, a raczej do podziwiania ich z góry. Tyle cudów przyrody na tak niewielkiej wyspie zasługuje na uwagę!
Na Penidzie (celowo pomijam pierwszą część nazwy, bo „nusa” w lokalnym języku znaczy po prostu „wyspa”) spędziłam dwa pełne dni, a trzeciego wyskoczyłam na całodniową wycieczkę na sąsiednie, mniejsze, Ceningan i Lembongan. Miałam ogromne szczęście trafić na tzw. „Nyepi na morzu”, czyli lokalne święto, w które na wodach dookoła wyspy nie ma prawa pojawić się żadna łódka – dzięki temu na wyspie było o wieeele mniej turystów niż zazwyczaj, bo odpadły chińskie wycieczki przypływające tu z Nusy Lembongan na day trip, udało mi się więc bardziej skompresować program zwiedzania, a nawet zahaczyć o kilka miejsc, których nie miałam w pierwotnym planie.
NUSA PENIDA – dwudniowy plan zwiedzania


Wzgórze Abangan, w porze deszczowej ta okolica musi prezentować się pięknie zielono! Wtedy warto też zahaczyć o Teletubbies Hill, podczas mojej wizyty kompletnie wyschnięte

L: przydrożna kapliczka w morzu; P: plaża Suwehan, zejście na nią jest porównywalnie strome do tego na Kelingking

jedna z NAJ plaż, Diamond Beach. Plaża dostała swoją nazwę dopiero niedawno, często nazywana jest wciąż po staremu Atuh Beach. Sama Atuh, która jest obok, nie zachwyca (przynajmniej na tle swoich ładniejszych sąsiadek ;))

Na żywo dość rozczarowujące dwie z największych atrakcji wyspy, miejscówki na 10-minutową wizytę i parę zdjęć – a może to tylko mi się już w głowie poprzewracało? ;) L: Broken Beach, która wygląda najlepiej na zdjęciach z drona; P: Angel’s Billabong – w tym naturalnym basenie można pływać, ale tylko przy odpływie, przy wysokim stanie wody robi się tu niebezpiecznie
I tu zaczął się niezły offroad! Miejscowy chłopak, który obwoził mnie po zachodniej części wyspy (całą resztę zwiedzałam motorem sama), zabrał mnie rzadko uczęszczaną trasą łączącą Broken Beach z Kelingking. Sam był tam drugi raz w życiu. Jechaliśmy wąziutką i stromą kamienistą ścieżką po klifach, wzdłuż ich granicy, on ledwo panował nad kierownicą, a ja miejscami musiałam zeskakiwać z motoru i podchodzić pod górki pieszo, bo motor wpadał w poślizg na kamolcach. Było to dość ekstremalne przeżycie przyznam, ale też najbardziej utkwiło mi w pamięci ;)

…bo sami patrzcie – puściutka plaża Korawa gdzieś w połowie drogi do…

…plaży Lumangan, która jak plaża wcale nie wygląda. Ponoć świetne miejsce na camping. Sama w życiu bym tych miejsc nie odkryła.

…zwanej też T-rex Bay, widzicie tę głowę dinozaura? :)

Słysząc o kolejkach do ścieżki na TĘ plażę, nie miałam jej w planach. Ale myśląc sobie jakie mam szczęście, że przypadkiem znalazłam się na wyspie kiedy była niemal pusta, zdecydowałam się zejść

Na początku były nawet schodki. Strome, bo strome, ale schody, wybetonowane.

…dopiero potem zaczęła się zabawa. Zejście miejscami było niemal pionowe, a stopnie miały wysokość nawet metra. A ja w japonkach :P (nie powielajcie tego błędu, tu przydają się buty!). I nawet zrobił się mały koreczek, nie wyobrażam sobie więc nawet jak wyglądać to musi przez pozostałych 364 dni roku. Jeśli chcecie zejść na plażę Kelingking, wybierzcie się tam wcześnie rano lub przed zachodem słońca!

Chwila na odpoczynek i trzeba było się wdrapywać z powrotem, ufff!
To był tak przeładowany pięknymi widokami dzień, że nie łudziłam się, że kolejny dzień może przynieść nowe zachwyty…
A to był błąd! Bo dnia 2. wybrałam się na południe wyspy: klif Saren -> Tembeling forest/natural pool -> przerwa na chill nad basenem hotelowym -> zachód słońca na Crystal Bay

Saren Cliff, droga dojazdowa była okropna, miejscowi ostrzegali mnie nawet, żeby nie zapuszczać się tam, bo w razie złapania gumy czy innego problemu nikt mi nie pomoże (przez ostatnich kilka km żywej duszy nie spotkałam!), ale było warto – ten zapierający dech w piersiach punkt widokowy miałam cały dla siebie, do tego na górze klifu była sobie huśtawka. Ponoć wcześnie rano z klifu dojrzeć można pływające manty

L: tak jak na Bali, tak i tu przy drogach spotkamy mnóstwo posążków lokalnych bóstw; P: Tembeling forest, pozostałość starego lasu deszczowego, są tu dwa źródełka, w których można się kąpać. Bardzo przyjemne, spokojne miejsce!

Nieco ukryty las kamiennych posążków


Tembeling natural pool

…i Crystal Bay. Przyznam, że nie rozumiem jak ta plaża może być nazywana „stunning” czy „paradise”… Tłumy i komercha psują wszystko. Choć ponoć życie podwodne tu zachwyca.

wyprzedaż kokosów? ;) i słynny las palmowy przy Crystal Bay

Co jeszcze robić na Penidzie?
- podziwiać ptaki – bo jest tu sporo endemicznych gatunków
- snorklować i nurkować – bo wody wokół Penidy uznawane są za jedne z najlepszych miejsc nurkowych na świecie, jest tu ponad 20 punktów, w których spotkamy manty czy olbrzymie ryby samogłowy (mola mola). Wycieczki na snorkling z mantami sprzedawane są na każdym kroku i kosztują 200 k/os.
Praktyczne wskazówki
Jak dostać się na Nusę Penidę z Bali?
Dopłynąć można tu z Sanur, Serangan (okolice Benoa, blisko lotniska w Denpasar) oraz Padangbai (stąd oprócz speed boatów pływa także tani prom publiczny, taka podróż trwa 2 godz.). Ostatnie łódki odpływają po 16. W popularnych turystycznych miejscach jak Ubud czy Kuta bez problemu kupimy transfery na Penidę (czy inne Nusy) z przejazdem do portu w cenie. Sam rejs trwa ok. 40 minut.
Dość uciążliwe jest w Sanur kupowanie biletów, które nie mają stałych cen. Trzeba się ostro targować. Mi na ostatnią chwilę przed odpłynięciem ostatniej łódki udało się zejść z początkowych 450 k do 350 k w obie strony, ale był to kiepski tajming na negocjacje, ponoć można tę cenę zbić do nawet 270 k.

speedboat z Sanur na Penidę – przemyślcie czy aby na pewno chcecie płynąć tam z walizką :P
Jak przemieszczać się po wyspie?
Ja po przybyciu do portu Toyopakeh od razu wypożyczyłam motor, po krótkiej negocjacji płacąc 65 k/dzień zamiast początkowych 75. Jako, że miałam mały bagaż mieszczący się z przodu motoru, od razu zawiozłam się do hotelu, który sobie upatrzyłam i głównie tak przemieszczałam się po wyspie. Jednak początkującym jazdę po Penidzie motorem odradzam. Drogi są w naprawdę kiepskim stanie, a ruch spory, nigdzie nie słyszałam o tylu wypadkach co tu. Przybywając z dużym bagażem dobrze wcześniej dogadać się z miejscowym kierowcą lub załatwić sobie transfer hotelowy. Cena auta z kierowcą na cały dzień to 750 k – drożej niż na innych wyspach, bo, jak tłumaczą kierowcy, kiepskie drogi szybciej niszczą auta.
Ostrzegano mnie przed okropną, ponoć wąską i ograniczoną przepaściami drogą na plażę Kelingking i fakt, była ona wąska i mocno dziurawa, jechać więc trzeba było powoooli, jednak dla mnie najgorsza była niby ładna droga na Crystal Bay, bo mijałam mnóstwo aut jadących środkiem ze sporą prędkością i nie zwalniających wcale na mój widok.

złą sławą owiane drogi Penidy w dużej części wyglądają właśnie tak
Gdzie nocować na Penidzie?
Większość noclegów na Penidzie zlokalizowana jest na mało atrakcyjnym północnym wybrzeżu, tam gdzie najlepsze drogi, coraz więcej buduje się też wewnątrz wyspy. Gdziekolwiek nie zdecydujemy się nocować, trudno tu będzie poruszać się bez własnego motoru czy auta z kierowcą.
Na nocleg dla niezmotoryzowanych lepsza jest Nusa Ceningan – jest tu wyspiarski klimat, wszędzie dojdziemy na piechotę, lub nieco większa Lembongan, gdzie infrastruktura turystyczna jest na najwyższym z nich poziomie (co oznacza też niestety grupy Chińczyków na plażach).
Jeśli szukacie czegoś przy samym porcie, na jedną noc ok jest Happy Penida Hostel – sama spędziłam tam nockę przed poranną łódką.
Tanie pokoje prywatne:
Horizon Nusa Penida – pokoje bez szału, ale mają tu basen z widokiem na morze
Średnia półka:
Na bogato:
Co dobrego tu zjeść, gdzie poczilować?
Po najbardziej wakacyjny klimat i instagramowe fotki polecam beach bar Penida Colada.
Miłośnicy streetfoodu powinni przejechać się na night market w okolice portu Sampalan, ale w kilku innych miejscach wzdłuż północnej drogi też znajdą garkuchnie.
Wieczorami z kolei fajnie się działo w barze plażowym Virgin Beach.

smoothie bowl w Penida Colada
To jak, rezerwujecie bilet na Bali? :)
moja ulubiona blogerka. lubie Twoją energię. I mam błysk zazdrości w oku :)
Ojej, dziękuję :D Nie ma co zazdrościć tylko planować podróż! ;)
No wygląda absolutnie bajkowo. Wybrałbym się na spokojny odpoczynek z nutką podróżowania :)
Bardzo fajne miejsce i ciekawy artykuł. Myślimy, że przyda nam się w przyszłości, gdy będziemy wybierać się w te rejony.
Ja też chcę być tak rozpieszczona! Trochę daleko nam na Bali z Islandii, ale kiedyś na pewno dołączymy do #teamnusapenida !
Wrzucam do zakładek bo wpis na pewno mi się przyda :)
Chociaż takie kierunki są mi bardzo, bardzo odległe to z zaciekawieniem przeczytałam Twój wpis . Nawet nie wiedziałam, że istnieje taka wyspa :)