Klikając w reklamę dorzucasz się do moich podróży, dzięki! :)
Więc chodź, pomaluj mój świat: sztuka uliczna w Yogyakarcie – cz. I
W Jogji, kulturalnej stolicy Indonezji, gdzie sztuka tradycyjna przeplata się z nowoczesną, i która jest domem dla wielu artystów różnej maści, również na ulicach znajdziemy mnóstwo artystycznych wstawek. Obok malezyjskiego Georgetown (w którym poza muralami wcale nie ma tak wiele sztuki) to Yogyakarta zwana jest azjatycką stolicą street artu.
Dżogdża jest fenomenem na skalę przynajmniej indonezyjską – nie dość, że miejscowe władze nie zabraniają tu malowania po murach, to jeszcze organizują festiwale street artu, na które zjeżdżają się artyści z całego kraju, a nawet i świata, aby ozdabiać ściany w mieście.
Oczywiście i tu zdarzają się wandale zostawiający tylko zwykłe zlepki liter czy inne bohomazy bez pomysłu, jednak sporo jest murali z przekazem, często poruszających kwestie polityczne czy ochrony zwierząt.
Co tu dużo gadać, patrzcie i podziwiajcie :)
I na koniec mój ulubiony:

autor: Bayu Widodo
Murali jest tu tyle i tak często odkrywam nowe, że z pewnością nie jest to ostatnia galeria ich zdjęć! Kilku spośród przedstawionych na zdjęciach niestety już nie ma, zostały zamalowane przez kolejne.
To jak, który spodobał się Wam najbardziej?
W Jogji można udać się nawet na ‚street art tour‚, oglądając nie tylko efekty kreatywności artystów na ulicach, ale również odwiedzając ich studia – zainteresowanych namiarami na przewodnika zapraszam do kontaktu na priv :)
Jest moc! Ale „kran” z wpisu to chyba mój faworyt, sam nawet nie wiem dlaczego ale przykuł mój wzrok :)
Też go lubiłam, ale już go niestety zamalowali czymś innym :(
szkoda :(
Fenomenalny jest Twój blog! Jak dobrze, że tutaj trafiłam! Trafiłam i już zostaję! Zaczytuję się i choć marzeniami łączę z Tobą w tym fenomenalnym kraju, jednym ,drugim, trzecim… Pozdrawiam Cię gorąco EMI! Monika
:))) Witaj Monika, dzięki za miłe słowa i do następnego przeczytania! ;)
I to jest sztuka, która wychodzi do ludzi. Lubię kiedy budynki lub mury są tak piękne :)
piękne :O <3
Uwielbiam Street Art. Jak gdzieś jadę to zawsze sporo tego fotografuję ;)
To ja chętnie popodglądam :)
Lubię oglądać zdjęcia przedstawiające murale :)
Czasem nawet wygodniej niż same murale w realu, co? :P
Wow! Piękne <3
Zgadzam się! :)
akurat przed moja tegoroczną wizytą :)
Cooo? O czymś nie wiem? :)
cześć, własnie ogarniam nasz wyjazd do indonezji i widzę że bardzo mi się Twój blog przyda.
a powiedz proszę, street art znajdziemy w całym mieście, czy są jakies skupiska, które mozna zaznaczyć orientacyjnie na mapie? ;)
To się cieszę :) Największe skupisko jest na ścianach stadionu Kridosono w Kotabaru, ale jak dla mnie za dużo tam bohomazów, więcej graffiti niż jakichś wartościowych murali. Te najfajniejsze są raczej porozrzucane..
mega! w życiu bym nie podejrzewała, że w Yogyakarcie aż tyle streetartowych perełek może się znaleźć! podoba mi się! czas chyba zacząć poważnie o tej Azji myśleć, street artem mnie przekonałaś :)
Mówiłam! :P Czekam :)
I to wszystko w twoim mieście? Ładnie, normalnie jak w Berlinie:)
No widzisz, a Tobie tylko to Bali w głowie, wpadaj do mnie w końcu!
Piękne, ale nie widze niczego dla siebie. Powód – za bardzo nabałaganione. Obrazy zachodza na siebie i ,,nie widzę” tego co by mogło mnie poruszyć. Taki rodzaj bigosu.
Fakt, czasem malują jeden mural na drugim, bez zamalowywania, trochę się bałaganu wtedy robi. Inna sprawa, że indonezyjskie ulice to w ogóle jeden wielki bigos ;)
Wow :) Chciałabym zobaczy je na żywoć
dla chcącego nic trudnego ;) Tylko dużo się zmienia, co zachwyca dziś, jutro może być już zamalowane…
swietny ten mural!:)
tylko który? :P
Wow, ale rewelacyne malowidła! :)
niektóre faktycznie bardzo dają radę :)
Fajnie, street art jest super! Też bardzo lubię i fotografuję, jak tylko zauważam coś fajnego po drodze! Ekstra!!
a dzielisz się gdzieś tymi zdjęciami? :)
Street art jest bardzo fotogeniczny :) Ten malezyjski również. A Dżogdża – świetne miejsce!
dla artystów (i tych z artystycznym zacięciem, jak ja :P) idealne! :)
Co jest w tej wodzie z kranu? Wygląda jak jakieś buddyjskie demony.
Jawajskie! :) Pochodzą z czasów, kiedy na wyspie panował jeszcze buddyzm i hinduizm. Fajne jest właśnie to, że często w murale wplatają takie tradycyjne elementy.
Koleżanka prowadzi Projekt Penis, czyli szuka wszędzie penisów narysowanych na ścianach, murach itp…. mówiła, że w Indonezji tego nie ma! ciekawe! hahahaha pozdrawiam!
Haha, ale w sumie ciekawe czemu, bo w największym sklepie dla turystów w Jogji penisy stanowią dość pokaźną część pamiątek na sprzedaż… Znajoma Koreanka kupiła ze dwadzieścia wiozła je w prezencie znajomym, bo zamówili je, słysząc, że z tego Jogja słynie! Więcej na temat (nie)stety nie wiem ;)
Dokładnie! Bali również penisami stoi hahah!!! Co więcej, koleżanka zauważyła, że jak już znajdzie się namalowanego na murze penisa, to jest on w pozycji horyzontalnej, gdzie w Polsce i innych europejskich krajach przeważa zdecydowanej w pozycji pionowej. Ach te dywagacje na temat Indonezji hahaha!!!
Będę o niej pamiętać jak coś takiego przyuważę, ale do tej pory nie rzuciło mi się (na szczęście) w oczy i jakoś chyba podświadomie taką „sztukę” omijam ;)
pamiętam miasto z 2010, i były malunki, ale chyba nie aż tyle. Niech przybywa bo pasuje do miejsca.
Czasem dobrze zboczyć w nieodwiedzane przez turystów miejsca, żeby je odkryć. Mam to szczęście, że mam dobrego przewodnika ;)
Świetna ta zebra, i kran też mi się podobał!
Kran był moim ulubionym, ale już go nie ma! :(
super. uwielbiam takie topiki!
Widzę właśnie :) Będę do Ciebie wpadać!
Ostatni, ten z drzewem najfajniejszy :)
Podzielam opinię! A Bayu to artysta światowej sławy i dobry kumpel mojego chłopaka ;)
No more gallery zajebiste :D Sztuka już nawet z kranu leci
taaak, uwielbiałam ten mural i nadziwić się nie mogłam dlaczego go zamalowali!
Super! Mi najbardziej się spodobał ten z kranem, wodą i ptakami :)
Też lubiłam go mijać, ale niestety go już nie ma :( Na jego miejscu powstał ten z dwoma raperami i napisem „hellhouse”.