W Singapurze byłam już wcześniej kilka razy i na wylot znam wszystkie te oklepane turystyczne miejsca, tym razem przyszedł więc czas na nietypowe zwiedzanie. Jako, że leciałam w towarzystwie artysty, nie mogło się obyć bez wizyt w kilku studiach, galeriach sztuki i wypatrywania murali na ulicach. Udało się też znów wjechać na szczyt wypasionego hotelu Marina Bay Sands, tym razem tylko na teren baru, a nie basenu, ale znów za darmo i to na dodatek z drinkiem w prezencie!
Singapur ma niepochlebną opinię miasta kar i mandatów wlepianych za wszystko. Nie wolno jeść ani pić w metrze, żuć gumy, za wyrzucenie papierka na ulicę też słono się płaci (o tym, że nie jest to wcale tak bardzo egzekwowane, pisałam we wcześniejszym poście). Tak samo jest z malowaniem po budynkach. Mało kto się odważy zrobić mural, bo może się to okazać zbyt kosztowne. Po drugie Singapurczycy nie są zbyt kreatywnymi ludźmi, dużo tu zaprogramowanych na pracę w korporacji robotów, a artystów nie ma zbyt wielu. Ci, którzy są, nie mają zbyt dużego pola do popisu. Ale, chcieć to móc, udało się znaleźć kilka zacnych kawałków ścian! (Fakt, większość z nich jest autorstwa zagranicznych artystów)
Coś na kształt muralu wita nas już po wyjściu z lotniska:
Najwięcej sztuki ulicznej znajdujemy w okolicach stacji metra Bugis:


Kawałek dalej, wzdłuż ruchliwej Victoria Street, nagromadzonych jest kilka świetnych murali Litwina Ernesta Zacharevica, tego samego, który wykonał słynne murale z Georgetown (Penang).
Ten, tego samego artysty, mieści się na skrzyżowaniu Everitt Road i Joo Chiat Terrace, spory kawałek spacerem od stacji metra Eunos:
I znów okolice Victoria Street, a konkretnie Haji Lane:

Na ścianie jednej z kafejek przy Victoria Street:
Przypadkowo napotkany gdzieś między Maxwell hawkers centre a stacją metra Telok Ayer:
Sztuka uliczna to nie tylko murale!
Udało nam się zobaczyć kilka studiów artystów, m.in. RSCLS przy Aliwal Street i najciekawsze – Flabslab przy stacji metra Commonwealth, a w każdym z nich dostawaliśmy namiary na kolejne, aż czasu nie starczyło! Na wizyty w studiach na ogół trzeba się wcześniej umawiać, nam drzwi do nich bez umówionej wizyty otworzyły jedynie znane nazwiska kolegów-artystów z Yogyakarty.


Odwiedziliśmy kilka przynudnawych prywatnych galerii gromadzących dzieła naprawdę wielkich artystów (pokroju Andy’ego Warhola) z cenami niemieszczącymi się w głowie. Na trasie naszej wycieczki szlakiem sztuki był też budynek ION Orchard. Przy okazji okazało się, że z galerii położonej na 4. piętrze windą da się wjechać na 55. piętro z takim widokiem na miasto:


Lubicie street art? Więcej zdjęć wrzucałam przy okazji wpisów o malezyjskim Penang (Georgetown) i nowozelandzkim Auckland, a specjalistki od tematu sztuki ulicznej to Kami, która murale wypatrzy wszędzie i robi im dużo zdjęć oraz Kara Boska, która obfotografowała już ściany m.in Reykjaviku i Łodzi!
Informacje praktyczne:
- Większość murali w Singapurze zgromadzonych jest w okolicy Victoria Street i pobliskiej Haji Lane. Dostaniemy się tam łatwo autobusami i metrem (stacja Bugis).
- Ten przy Joo Chiat jest trochę trudniej dostępny, od stacji metra Eunos dzieli go spory kawałek, za to prosto stamtąd łatwo dostaniemy się na Victoria Street autobusem nr 33. W poszukiwaniach pomogły mi te dwie anglojęzyczne strony: passportchop i the occasional traveller
- Taras widokowy na szczycie ION Orchard otwarty jest do godz. 20. Ostatni wjazd windą na górę o 19.30. – ciemno robi się już ok. 19, więc to dobra opcja na podziwianie panoramy miasta nocą. I co najlepsze – wstęp jest darmowy!
- Wjazd do baru na dachu Marina Bay Sands jest darmowy w środy wieczorem, przed północą dziewczyny dostają też darmowego drinka. Rozpościera się stamtąd widok na całą dzielnicę biznesową.
- Inny taras widokowy znajduje się w Altitude przy Raffles Place. Na szczycie budynku jest kilka klubów i te są słono płatne (30$ za wstęp), za to na sam dach wjechać można za darmo. Kiedy my tam byliśmy, grzmiało i dach był ze względów bezpieczeństwa zamknięty. Stąd widok może być jeszcze lepszy, bo na hotel Marina Bay Sands.
- Dla zainteresowanych – wiem w końcu, która singapurska IKEA jest lepsza! ;) Ta blisko lotniska, na Tampines, jest większa od Alexandry.
Zobacz gdzie spać w Singapurze.
Przemek
22 stycznia, 2020Cześć, ION Orchard to budynek Orchard Tower?
Emiwdrodze
25 stycznia, 2020Nie, ION to ION, ale to obok.
Emi w drodze
30 sierpnia, 2016Dzięki, Raffles znam, tym razem wybieram się w miejsca, w których mnie jeszcze nie było – dziś ogrody botaniczne, jutro gardens by the bay od środka.
Emi w drodze
29 sierpnia, 2016Jak tylko wreszcie rusze w miasto to na pewno :) dzieki!
Przerysowane Podróże
29 sierpnia, 2016Interesujący wpis :) A my dorzucimy od siebie jeszcze to:

Izabela
22 lipca, 2015Jejku, jak tam klimatycznie. Jedyne, co widziałam w Singapurze, to lotnisko w drodze do AU. Aż żałuję, że tylko to, a wcześniej mi żal nie było! :) Niby blisko, a tak daleko…
Emiwdrodze
23 lipca, 2015Lotnisko to zawsze niemalże mój highlight pobytu w SGP, uwielbiam je! Miasto też bardzo lubię, choć tylko na kilka dni, bo na dłuższą metę jest męczące. W każdym razie cieszę się, że udało mi się zmienić Twoje wyobrażenie o nim :)
Traveling Rockhopper
8 maja, 2015Bardzo fajne!
To się nazywa niestandardowe zwiedzanie :D
Emiwdrodze
9 maja, 2015Od teraz zawsze będę się starać wyłapać trochę street artu gdziekolwiek pojadę!
Wiola Starczewska
4 maja, 2015Prowadzisz życie na wysokim poziomie można powiedzieć:)
Emiwdrodze
4 maja, 2015Raz na ruski rok się zdarza :)
Magdalena
30 kwietnia, 2015Uwielbiam street art! Świetny post, dzięki!
Emiwdrodze
2 maja, 2015to jest nas już przynajmniej dwie! ;) Polecam się na przyszłość, następne w kolejce czekają murale z Yogyakarty