Większość azjatyckich miast bazarami stoi. Bangkok nie jest wyjątkiem. Zwykłych marketów ze stoiskami warzywnymi i owocowymi jest tu na pęczki, ale nie różnią się one zbytnio od tych z innych części Azji. Ale są i takie naj, np. olbrzymi weekendowy bazar, ponoć największy na świecie, idealny na zakupy ciuchów czy pamiątek – Chatuchak Market czy kilka targów wodnych, gdzie sprzedawcy siedzą w łódkach, a my kupujemy od nich jedzenie chodząc po pływających platformach.
A jak już znudzą się zakupy, wieczorem fajnie się wybrać na kulinarną wędrówkę po Chinatown, uznawanym przez wielu za najciekawsze ze wszystkich istniejących.
Nie ma co za dużo gadać, niech zdjęcia mówią same za siebie! Na początek pływający targ Taling Chan:
Kawałek dalej dzieciaki skaczą na główkę. Tak, do tej brudnej rzeki:

Targ weekendowy, Chatuchak, jest tak wielki, że aby się nie zgubić, podzielono go na sektory: ciuszki damskie, męskie, gadżety, meble, zwierzęta, jedzenie itd:











A to już jeden z jakichś tam zwykłych bazarów ulicznych:





I spacer po Chinatown:



Zajrzyj też do innych Chinatown w:
*część zdjęć pochodzi od Pawła
Praktyczne info:
- targów wodnych jest w BKK kilka. Większość z nich położona jest kilkanaście-kilkadziesiąt km od miasta i organizowane są tam wycieczki z biur podróży, zwykle bardzo wcześnie rano. My wybraliśmy się sami i to popołudniu, na Taling Chan – targ niemal w centrum miasta, a mimo to ponoć najmniej oblegany przez turystów. Nie czarujmy się jednak – w Tajlandii nie ma już miejsc, do których jeszcze żadna biała twarz nie dotarła. Obcokrajowców z aparatami także tam jest już sporo. Dojazd publicznymi środkami transportu okazał się dość skomplikowany, wybraliśmy więc taksówkę, po raz kolejny dziwiąc się, jakie one w BKK tanie (za kurs z centrum miasta na targ zapłaciliśmy jakieś 8zł)
- na Chatuchak dostaniemy się o wiele łatwiej – Skytrainem (BTS; stacja Mochit) lub metrem (MRT; stacje Chatuchak Park albo Kamphaeng Phet), jeździ tam też mnóstwo autobusów, które są najtańszą opcją transportu, więcej info tu
- Chinatown eksplorowaliśmy na pieszo, leży blisko centrum, więc łatwo się tam dostać choćby autobusem. Zdecydowanie najlepiej odwiedzić je wieczorem, kiedy rozkładają się stoliki z jedzeniem, a ulice rozświetlone są neonami
Pocztówka Z...
23 lipca, 2013Super notka z Tajlandii! Szczególne wrażenie robi sklep wodny, Bangkok nocą i obrazek z psami i kartką „nie daj się polizać”
Pozdrawiamy i zapraszamy na naszego bloga http://www.pocztowka-z.blogpot.com i fanpage na fb
Ewa
19 lipca, 2013Emi, miałabys litość nad znajomymi…. Najchętniej juz dzisiaj wsiadlabym do samolotu lecacego do Bkk… I widzę ile tam nie zdążyłam zobaczyć :(
emiwdrodze
19 lipca, 2013ja też, mi się też tęskni! szczególnie za tamtym jedzeniem….Pod tym względem Indonezja stoi słabiutko :(
wiola.starczewska
18 lipca, 2013Wyobraź sobie, że Murzynowi złamałam dwa parasole, za które potrącił mi z pensji, a nawet stwierdził, że jestem u niego na minusie i tak oto…zakończyłam karierę Wodzianki, Ulicznej Sprzedawczyni Wody w Kopenhadze:)
mariolawpodrozy
18 lipca, 2013oj Emi…przywołałaś bardzo miłe wspomnienia z Bangkoku:) wspaniałe jedzenie w chinatown, odkrycie owocowe MariOlki, czyli rose apple, nowości kulinarne w postaci zupy z jaskółczych gniazd, etc. na wodny targ MariOlka jeszcze nie dotarła, ale do Bangkoku jeszcze przybędzie, więc nic straconego:) pozdrawiamy gorąco z Bali
emiwdrodze
18 lipca, 2013jesteście na Bali?! do kiedy? Wybieram się tam za tydzień z hakiem. Pozdrawiam jawajsko :)
radek
18 lipca, 2013Playboy massage:)
a to dobre…
pozdr
emiwdrodze
18 lipca, 2013właśnie nie wiem czemu nie playgirl? Akurat w przypadku masażu mnie by ta nazwa bardziej przekonywała ;)
wiola.starczewska
17 lipca, 2013A te rowerowe knajpy nie przypominają ci „water and pancakes bikes z Kopenhagi”. Obie wiemy ile siniaków ma się na nogach, kiedy trzeba pchać to gówno:)
A jak ceny? Ile takie T-shirtciki z Myszką Miki? Jest coś fajnego, coś jak skórzane torby, które w Europei kosztują mnóstwo kasy? Czy po skórzane torby to tylko do Maroka?
emiwdrodze
18 lipca, 2013haha nie skojarzyło mi się z tym, może dlatego, że bez badziewnego parasola ;)
ceny niższe niż w centrum BKK i innych turystycznych miejscach, dość atrakcyjne:) nie pamiętam dokładnie, ile koszulka, ciuchami zainteresowana nie byłam.
Torebek skórzanych z Tajlandii nie kojarzę, ale w Indiach i Indonezji jak najbardziej sporo taniej niż w Europie się kupi.