Dzisiaj będzie bez zdjęć, tylko krótki komunikat- żyję ;)
Przez ostatnie kilka dni nie miałam dostępu do internetu, ba- prądu, a bywało też, że i bieżącej wody, dziś wreszcie rozkoszuję się moim prywatnym pokojem z własną łazienką. Po problemach na granicy szczęśliwie dotarłam do Wietnamu!
Moj polski operator komorkowy przywital mnie smsowo w Wietnamie juz w zeszlym tygodniu, mimo ze bylam ciagle w Kambodzy, ale kilkadziesiat km od granicy. Zobaczylam wprawdzie tylko jakas 1/3 kraju, ale to i tak o wiele wiecej niz przecietni turysci na objazdowce. Moglam jeszcze jechac w dzikie Gory Kardamonowe czy na polnocny-wschod, gdzie prawie nie ma infrastruktury turystycznej, odkrywac kolejne wioski, w ktorych bialy czlowiek pojawia sie bardzo rzadko, ale stwierdzilam, ze juz mi wystarczy i czas ruszac dalej, mimo ze zostalo mi jeszcze 10dni na kambodzanskiej wizie.
Wietnamska wize wyrobilam juz jakis czas temu, w ambasadzie w Sihanoukville. Jej zalatwienie zajelo mi jakies 15 minut – czyli o kilka dni(!) krocej niz w innych wietnamskich ambasadach w Kambodzy i na calym swiecie, gdzie trwa to 3-5 dni. Kilka razy upewnialam sie, czy naprawde jest obojetne, jaka date wpisze na wniosku wizowym. Mowili, ze tak i ze moge wjechac do Wietnamu zarowno przed ta data, jak i po niej. Wyruszylam wiec dzis z kambodzanskiej Rabbit Island prosto do wietnamskiego Ha Tien, ktore jest zaraz przy granicy.
Opuscilam terytorium Kambodzy i skierowalam sie do bramki z wietnamskimi straznikami, wiec nie bylo juz odwrotu, a tam najpierw chcieli zedrzec ze mnie $1 w jakims bezsensownym punkcie medycznym (trzeba tam zostawic oswiadczenie, ze nie jest sie na nic chorym). Wiem, ze „to przeciez tylko one dollar”, ale nie chodzi o kase, tylko o fakt, ze idzie ona do prywatnej kieszeni straznika za nic. Jako jedyna z naszej grupy sie sprzeciwilam i zapytalam, za co ta oplata. Straznik nie umial mi odpowiedziec i chwile jeszcze pomarudzil, ze jeden dolar sie nalezy i juz, ale nie ugielam sie i spokojnie przeszlam do kolejnego okienka. Inni zaplacili. Odprawiajac dziennie setki takich glupich turystow niezle sie koles wzbogaci.
Schody zaczely sie na kolejnym etapie, ktorych jest tu sporo… Wietnam ma ponoc najbardziej skomplikowany i restrykcyjny system przejsc granicznych w tej czesci swiata. Nie uznali mojej wizy, bo wpisalam na niej date wjazdu 17.01.2012 (2 tygodnie temu nie wiedzialam jeszcze dokladnie, jak dlugo zostane w Kambodzy, wiec wpisalam date waznosci mojej kambodzanskiej wizy, skoro zapewniali mnie, ze to nieistotne) i wpuscili mnie do kraju tylko na 15dni za dodatkowych $5…nawet nie wiem, czy ta oplata byla obowiazkowa, czy poszla do kieszeni urzedasa, bo nie mialam tego jak sprawdzic. W ciagu tych 15 dni musze opuscic kraj tym samym przejsciem, ktorym tu wjechalam (i zaplacic kolejny raz $20 za kambodzanska wize, mimo, ze wroce tam tylko na chwilke…) i wjechac raz jeszcze DOKLADNIE 17.01, a teraz moge poruszac sie tylko po poludniu kraju. Co za chore przepisy (albo wymysł graniczników?).
Inni maja gorzej – grupki Amerykanow, ktorzy za pare dni maja lot powrotny z Wietnamu, nie przepuszczaja przez granice w ogole, bo okazuje sie, ze wiza, ktora dostali w ambasadzie, wazna jest tylko na lotniskach, a nie na przejscia ladowe. Musza wiec wracac do Kambodzy po nowa. Jak widac, trzeba wszystkiego pilnowac osobiscie, bo pracownicy ambasad sa niezbyt kompetentni :/
Wiem, ze to przejsciowy kryzys, ale dzis mam dosc tych azjatyckich cwaniaczkow (choc wiem, ze wiekszosc ludzi tutaj jest przesympatyczna, nie ma sie co zrazac…) i nawet ryz nie smakuje tak jak zawsze. Chce do domu…
Wyplacilam za to z bankomatu zawrotna sume dwoch milionow dongow :) co niestety jest rownowartoscia tylko ok. 400PLN. (5000 d = ok.1 zl)
A wietnamskie dzieciaki i mlodziez wisza mi wlasnie na ramieniu i z zaciekawieniem patrza na satelitarne zdjecia ich miasteczka (otworzylam google maps, zeby sprawdzic, gdzie jestem, chyba nie znali tej strony :P).
Ostatnie dni w Kambodzy nadrobie wkrotce!
pawel
17 stycznia, 2012Widze, ze Wietnam robi na Tobie duzo lepsze wrazenie niz Kambodza!
Z ogromnym zainteresowaniem sledze Twoj swietnie pisany blog i odkad sie rozstalismy w Tajlandii nieustannie kibicuje. Pozdrawiam serdecznie!
emiwdrodze
18 stycznia, 2012dzieki, tez tesknie;)
Wietnam jednego dnia robi wielkie wrazenie, nastepnego mam go dosc. nie wiem, kto wymyslil powiedzenie „Polaczki-cwaniaczki”, ale Wietnamczycy przebijaja nas w tej kategorii tysiackrotnie..
pozdr!