Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

Wojna wietnamska

…tutaj zwana jest raczej „amerykańską”. Trwała dłużej niż obie wojny światowe i toczyła się głównie na terenie południowego Wietnamu. To pierwsza przegrana wojna w historii USA.

W samym Ho Chi Minch City oprócz niespotykanego chyba nigdzie indziej ruchu ulicznego i wycieczek za miasto, niewiele jest do zwiedzania. Ale w muzeum wojny, oprócz paru czołgów i amerykańskich śmigłowców, jest świetna wystawa zdjęć. Podziwiam fotografow wojennych, bo niektore ujecia sa naprawde dramatyczne i musialy byc robione z bardzo bliska! Choc wojna zaczela sie od prob uwolnienia sie Wietnamu od Francji, a i Wietnamczycy swieci nie sa, muzeum jest nastawione ewidentnie przeciw Amerykanom. Zasluzyli sobie, bo atakowali z okrucienstwem nie dajacym sie w zaden sposob wytlumaczyc.

ruki procz ot Wietnama! Sa tu zdjecia z demonstracji antyamerykanskich z wszystkich mozliwych krajow swiata, ale Polski brak

Najgorsze skutki mialo zrzucanie napalmu i innych chemicznych syfow na tereny dzungli, jak i te zamieszkane przez ludzi. Do tej pory (prawie 37lat po zakonczeniu wojny) rodza sie dzieci z roznymi deformacjami- w muzeum jest spora kolekcja ich zdjec, cos okropnego. Ziemia i, co za tym idzie, woda, jest w niektorych miejscach ciagle skazona. Smacznego, jak bedziecie jesc na obiad pange ;)

Najpopularniejsze sa wycieczki do odleglego o 70km od miasta Cu Chi z tunelami, w ktorych Wietnamczycy chowali sie przed Amerykanami. To cos, co lubie! Najkorzystniej wybrac sie tam na zorganizowana wycieczke z przewodnikiem za $5 (do tego wstep do tuneli 80.000d). Tunele maja metr(!) wysokosci i sa waziutkie- nie polecam klaustrofobikom. Niektore kobitki w eleganckich sukienkach i japonkach rezygnuja z wejscia.

…a grubiutkie Angielki mimo najszczerszych checi po prostu nie mieszcza sie do nich :) tak wyglada jedno z wyjsc spod ziemi

Caly ten system tuneli ma ok.200km. My przechodzimy pod ziemia tylko 40m, ale wrazenie jest piorunujace, jak sobie czlowiek wyobrazi, ze goni cie wlasnie tresowany pies wpuszczony tam przez Amerykanow. Szczegolnie, ze niektore fragmenty sa nieoswietlone. Pomyslowosc, z jaka tutejsi uciekali przed intruzami, jest zadziwiajaca. Przykladowo, zmylali psy, myjac sie amerykanskim mydlem albo rozsypywali po tunelach chilli. Mieli tez buty z odwrocona podeszwa, tak, ze zostawiali slady w przeciwnym kierunku, niz szli. Mozna sobie postrzelac z roznych rodzajow broni na strzelnicy (wybor jest spory, ale nie pytajcie mnie, co to za karabiny, bo sie nie znam)- to kosztuje niemalo.

Jest tez Jade (=nefryt) Pagoda, w ktorej nefrytu nie ma ani sladu. Wg mnie nie wyroznia sie ona absolutnie niczym, a przewodnik opisuje ja jako najciekawsza i najbardziej kolorowa w calym miescie, wiec rezygnuje ze zwiedzania innych.

A to kapliczka przy kosciele katolickim. Katolikow tu sporo (prawie 7%). Ciekawe jest, ze przed obrazkiem Matki Boskiej pala sie kadzidelka jak w swiatyni buddyjskiej; na scianach tabliczki-chyba z prosbami

Sprzedawcy i inni nagabywacze sa tu wyjatkowo aktywni i natarczywi. Chodza po ulicach z okularami przeciwslonecznymi albo przewodnikami Lonely Planet (kopie sa o wiele gorsze niz te kambodzanskie), podchodzac do stolikow w knajpach nawet podczas jedzenia. Niektorzy ida za toba kilka dobrych minut, wciskajac sprzedawany towar. Ciekawsi sa ci, ktorzy jezdza powoli na rowerkach ze smieszna muzyczka reklamowa. Sprzedaja jedzenie albo gazety. Co miasto, to inne dzwieki na ulicy :)

Niektorzy kierowcy moto-taxi sa przezabawni. Jeden z nich pyta sie, z jakiego kraju pochodze. Slyszac „Poland” wyciaga gruby album ze zdjeciami i z duma pokazuje, ze wiozl juz kogos z Holandii… W albumie ma zdjecia z pasazerami z calego niemal swiata, ale Polski brak. Niezly chwyt reklamowy, ale i tak wole chodzic pieszo. Inny wymachuje wycinkiem z gazety, w ktorej pojawilo sie jego zdjecie i krzyczy, zeby jechac wlasnie z nim, bo jest slawny.

Fajnie, ze Wietnamki nosza krotkie spodenki, bo ja tez w nie w takim razie moge wskoczyc, ale spedzilam dzis kolejny bezowocny dzien na poszukiwaniu dlugich spodni, poddaje sie juz..W turystycznych sklepikach maja tylko „aladynki”- te pizamowe z krokiem w kolanach, ktorych nie toleruje, a w miejscowych- rozmiar L odpowiada naszemu S. Na ulicy i bazarkach za to ciezko kupic cokolwiek bez wielkiego nadruku „Calvin Klein”. Chyba bede musiala je w koncu uszyc u krawca.

Jest za to ogromny wybor koszul- sa w miare tanie i uszyte ze swietnych materialow- ale moj plecak poki co nie przyjmie wiecej zawartosci, wieksze zakupy trzeba odlozyc na koniec.

kierowcy cyclo przed najwiekszym bazarem w miescie

Nawet zwiedzajac fajnie jest co jakis czas wejsc do galerii handlowej, bo panuje tam przyjemny chlodek. W sklepie z elektronika najwiecej miejsca zajmuja wiatraki i klimatyzatory. Tu sprzet nie jest o wiele tanszy niz u nas, za to juz ktoras osoba z rzedu polecila mi dzis wypad do Hongkongu, bo tam jest wciaz o wiele taniej. Przydalaby mi sie lustrzanka, wiec kto wie, to juz w miare blisko…

Jest tez olbrzymi dzial z machinami do gotowania ryzu- ale gdzie on sie podzial? Ja wciaz trafiam tylko na dania z makaronem. Jadlam za to frytki ryzowe! Wygladajace jak normalne, ale nie tak smaczne. Podawane z jajecznica.

Odwazylam sie tez dzis pojsc do fryzjera. Cena (4dolce) byla zachecajaca, biorac pod uwage, ze to centrum najbardziej turystycznej dzielnicy, ale, jak sie okazalo, nie obejmowala mycia (!) ani suszenia wlosow. Ciekawe zjawisko. Mimo to efekt zadowalajacy :) Pare uliczek dalej pewnie zaplacilabym polowe tego, ale balam sie, ze tam sie nie dogadam po wietnamsku i wyjde lysa. W nastepna podroz na pewno biore ze soba slownik obrazkowy! Przydalby sie juz kilka razy.

W moim hoteliku byl Japonczyk, ktorzy 12 dni ze swojego 3tygodniowego urlopu spedzil w tym miejscu. Mi sie tu podoba, ale dzisiejsza noc tu bedzie juz siodma. Ilez mozna siedziec w jednym miejscu, ciesze sie, ze jutro wyjezdzam- juz z powrotem w kierunku kambodzanskiej granicy, zahaczajac jeszcze o pare miejsc w delcie Mekongu.

Na koniec pare obrazkow uchwyconych w czasie sjesty, ktora trwa wlasciwie bez przerwy :P

What do you think?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

No Comments Yet.