La isla bonita
Nie wiadomo, którą z nich Madonna miała na myśli, bo wysp San Pedro jest na świecie kilka i z pewnością wszystkie są 'bonitas’, ale tak samo możnaby nazwać naszą europejską Majorkę. 'La isla bonita’. Piękna wyspa.
Życie w Indonezji i podróże po Azji
Życie w Indonezji i podróże po Azji
Nie wiadomo, którą z nich Madonna miała na myśli, bo wysp San Pedro jest na świecie kilka i z pewnością wszystkie są 'bonitas’, ale tak samo możnaby nazwać naszą europejską Majorkę. 'La isla bonita’. Piękna wyspa.
Udało mi się wrócić do kraju akurat na Euro 2012 :) Tym razem pojeździłam trochę po Polsce, głównie pociągami, odwiedzając miasta rozgrywek meczy.
…nareszcie wzięli się za odświeżanie naszego słowiańskiego odpowiednika Walentynek :)
I to wcale nie Wiedeń-Budapeszt-Bratysława. Powrót z Indii do Czech przez Ukrainę.
Tysiące kilometrów pieszo, na rowerze, skuterze, motorze, w kajaku, na grzbiecie wielbłąda, w tuk-tukach, rikszach, autobusach lokalnych i sypialnych, w pociągach, na łódkach i promach. Drugie tyle w samolotach. Ponad 7 miesięcy spędzonych w podróży.
Więcej szalonych wspomnień i nowych doświadczeń niż w ciągu całego wcześniejszego życia.
Setki poznanych ludzi z różnych kontynentów. Z niesamowitymi, inspirującymi historiami życiowymi. Notatnik pełen numerów tel. i adresów mailowych, które często nawet nie pamiętam do kogo należą. Kilka przyjaźni trwających do dziś.
30 gb zdjęć i filmików, a w głowie mnóstwo obrazów, smaków, zapachów i dźwięków, których nie da się przelać na „papier”.
Wróciłam.
Spakowana we 'wstydzę-się-przyznać-ile’, ale więcej niż te planowane 8 kg, kilka dni temu wyruszyłam. Na początek do Warszawy, żeby pożegnać się z przyjaciółką i odwiedzić rodzinkę, bo przecież w tym roku nie spędzę z nimi świąt. Stolicę znam w miarę dobrze, bo bywam tam często, także 'zwiedzanie’ ograniczyło się do wizyty w „Koperniku”. Ale potem przyszedł czas na zupełnie mi nieznany wschód Polski i przekraczanie granicy z jakże egzotyczną Ukrainą :)
…i duże.
Odliczanie do wyjazdu rozpoczęte, ale póki co o krótkim, ale intensywnym couchsurfingowym wypadzie, jaki w ostatnim czasie udało mi się odbyć. Kilkudniowa wycieczka zaczęła się w północnej Polsce. Po przejechaniu całego kraju trasa prowadziła dalej przez Słowację, Węgry, Austrię i Czechy z powrotem do Polski.
..czyli do widzenia!
Oto i nadszedł moment, na który czekałam od dokładnie dwóch miesięcy, czyli od dnia, w którym po raz drugi przybyłam do 'Paryża północy’! Siedzę na lotnisku w oczekiwaniu na lot do Oslo, gdzie spędzę kilka kolejnych dni przed powrotem do Polski. Opuszczam północ na dobre! Chciałabym kiedyś tu wrócić, ale z pewnością już tylko turystycznie- żeby jeszcze raz zobaczyć zorzę polarną (jeszcze raz, bo niespodziewanie udało mi się zobaczyć ją parę dni temu- coś cudownego!).