Klikając w reklamę dorzucasz się do moich podróży, dzięki! :)
Moja (nie tylko) podróżnicza bucket list
Odwieczne pytanie bez dobrej odpowiedzi – jak nazwać ‚bucket list’ po polsku? Słownik tłumaczy to jako „lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią”. Zwał jak zwał. Niedawno ktoś mi napisał „szkoda, że już nie podróżujesz tak dużo jak kiedyś, bo fajnie się o tym czytało”. Ano, szkoda, a żebyście nie myśleli, że na blogu nie będzie już nic więcej poza Indonezją, stworzyłam tę listę. 50 miejsc, w które chciałabym pojechać i rzeczy, które chciałabym zrobić.
Całkiem sporo podróżniczych marzeń udało mi się już w życiu zrealizować. Udało mi się na przykład:
- wyruszyć w podróż bez końca – a najpierw na nią zarobić! (no ok, można powiedzieć, że koniec nastał na indonezyjskiej Jawie, chociaż i tu wciąż czuję się jak na wakacjach)
- po zakończeniu podróży nie wrócić do wcześniejszej rutyny i pracy na etacie
- polecieć balonem i…
- spróbować wspinaczki skalnej – jedno i drugie w zachwycającym Laosie
- zamieszkać w Azji
- zasmakować Nowej Zelandii
Dziś wydaje mi się jakbym podróżowała od zawsze, ale tak naprawdę to dopiero początek – w końcu tyyyle miejsc na mapie to jeszcze białe plamy!
Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Oto moja lista rzeczy do zrobienia przed… 40tką? 50tką? Śmiercią? Miejsca/rzeczy, które krok po kroczku chciałabym odwiedzić/zrobić. W każdej z kategorii uszeregowane wg prawdopodobieństwa wystąpienia ;)
Rozdział pierwszy
INDONEZJA – no przecież! :)
1. Okiełznać lęk przed jazdą skuterem po jawajskich miastach. (ten moment nastąpił po 5 latach mieszkania w Azji! Ale lepiej późno niż wcale ;))
2. Nauczyć się surfować w Batu Karas na Jawie Zachodniej.
3. Spędzić kilka chłodnych dni w Bandung, mieście otoczonym plantacjami herbaty i indonezyjskiej stolicy zakupowej. (czerwiec 2016)
4. Raz jeszcze wypocząć na rajskiej Karimunjavie, tym razem zatrzymując się w chatce na palach. (maj 2019)
5. Poznać wreszcie dokładniej północ i wschód Bali – w szczególności Kintamani i Amed. Za punkt honoru stawiam sobie polubić Bali, choć przy ostatniej, trzeciej wizycie częściowo mi się to już udało.
6. Trzy Nusy u wybrzeży Bali – Lembongan, Ceningan i Penida.
7. Odwiedzić zaprzyjaźniony guesthouse na Sumbawie i udać się dalej na Flores (Kelimutu – trzy kolorowe jeziorka w kraterze wulkanu) + Komodo.
8. Wybrać się na zakupy do Dżakarty i spróbować ją polubić (wiem, że lekko nie będzie!) choćby za łatwy dostęp do zachodnich produktów i knajp, jaki oferuje.
9. Sumatra – zaszyć się na kilka dni z książką nad jeziorem Toba (checked, maj 2018), przekonać się, czy rendang faktycznie najlepiej smakuje w Padang i posnurkować na Pulau Weh.
10. Timor Wschodni/Zachodni.
11. Odwiedzić orangutany na Borneo zanim całkiem wyginą (może się okazać, że ten punkt trzeba będzie przesunąć mocno w górę, żeby w ogóle mieć jeszcze taką szansę…). Z Borneo przeprawić się na Derawan.
12. Bajkowe plaże Sulawesi – m.in. wyspy Togean.
13. Papua i Raja Ampat.
14. Zrobić kurs nurkowania na Gili Air – mimo (a może właśnie dlatego?) że boję się zejścia pod wodę niesłychanie!
Rozdział drugi
NAJBLIŻSZE MI KRAJE
15. Japonia.
16. Kamperem po Australii.
17. Filipiny.
18. N-ta już wizyta w Tajlandii – park narodowy Khao Sak i Ko Tarutao.
19. Birma!
20. Wrócić do Wietnamu dla ichniejszej kuchni i pozwiedzania północy (ale tylko w cieplejszej porze roku!).
21. Powrót do Indii – to jak już będę bogata, aby jeździć po nich w luksusach, „prawdziwych” Indii łyknęłam już wystarczająco dużo ;) Zrobić długi kurs gotowania i wreszcie dotrzeć na Andamany.
22. Wrócić do Nepalu na Annapurna circuit.
23. Korea – Południowa i Północna.
Rozdział trzeci
MARZENIE O EUROPIE
Bardzo, ale to bardzo chciałabym poświęcić jej więcej czasu, ale jakoś nigdy nie po drodze…
24. Nauczyć się jeździć na snowboardzie w polskich górach. Wreszcie wybrać się w Tatry.
25. Pozwiedzać Łódź śladami świetnych murali.
26. Portugalia wzdłuż i wszerz.
27. Zamek Neuschwanstein poza sezonem (najlepiej jesienią) i małe miasteczka w Bawarii.
28. Greckie wyspy.
29. Wielka Brytania – im dalej od Londynu, tym lepiej.
30. Andaluzja.
31. Jeszcze raz zobaczyć zorzę polarną w Tromsø, śpiąc w hotelu z pięknym widokiem na fiord – to tam kiedyś sprzątałam, odkładając pieniądze na pierwsze podróże. Ale to będzie satysfakcja!
32. Sardynia.
Rozdział czwarty
CAŁA RESZTA ŚWIATA
33. Road trip po Stanach – parki narodowe zachodniego wybrzeża.
34. Boże Narodzenie w Nowym Jorku śladami Kevina :) – pojeździć na łyżwach pod Rockefeller Center.
35. Kanada z naciskiem na park narodowy Banff. Nie chce mi się wierzyć, że gdzieś na świecie może być piękniej niż nad nowozelandzkim Pukaki, ale warto sprawdzić :)
36. Połazić po lodowcu w Chile – im szybciej, tym lepiej – żeby mi tylko nie stopniał!
37. Peru+Boliwia: lamy, Salar de Uyuni i te sprawy…
38. Armenia! – zamiast Gruzji, do której jeżdżą wszyscy :P
39. Iran – sprawdzić, czy faktycznie śpiewy tamtejszych muezinów są przyjemniejsze dla ucha niż wycie tych w Indonezji ;)
40. Powrót latem na najpiękniejszą na świecie południową wyspę Nowej Zelandii – i to na co najmniej miesiąc!
41. Zasmakować ciut Afryki – na początek tylko mały wstęp, czyli safari – póki co to kontynent, na który ciągnie mnie najmniej, ale może po pierwszej tam wizycie zapragnę więcej?
Rozdział piąty
NIE TYLKO PODRÓŻAMI CZŁOWIEK ŻYJE!
42. Namalować swój pierwszy mural – szkic już jest, ściana czeka :) (kwiecień 2016)
43. Nowy laptop – bo od kilku lat zdjęcia obrabiam na parodii komputera – netbooku… (luty 2016)
44. Własny ogródek z wolnymi od chemii owocami, warzywami i ziołami.
45. Znaleźć się w Lonely Planet w kategorii „najlepsze tanie noclegi w Yogyakarcie” – jestem na dobrej drodze :)
46. Kupić aparat – bezlusterkowca, żeby robić lepsze zdjęcia na bloga. Po tym jak mój ulubiony Nikon odmówił współpracy po tropikalnej ulewie, pstrykam podwodnym kompaktem :/
47. Mieć jeszcze jeden hostel w Yogyakarcie i kolejny na Bali. (połowa się już udała :) )
48. Spędzać kilka miesięcy w roku w Polsce.
49. Dorobić się apartamentu na warszawskiej Pradze zanim stanie się najdroższą dzielnicą miasta.
50. Otworzyć swój bar koktajlowy – ze zdrowymi koktajlami warzywnymi.
Jak widzicie, spora część moich planów wiąże się z Indonezją – bo uważam, że to jeden z najpiękniejszych (obok Nowej Zelandii) krajów świata, przynajmniej z tych, które do tej pory odwiedziłam, i dlatego, że jest tu tyle wysp (a każda z nich inna!), że gdybym chciała zobaczyć je wszystkie, życia by nie starczyło.
Dużo tu też powrotów – to z tego względu, że chciałabym wrócić w miejsca, po których podróżowałam ekstremalnie tanio, tym razem już z większą ilością gotówki, żeby pełniej móc się cieszyć tym, co mają do zaoferowania.
Niewiele jest miejsc na świecie, których tak wcale a wcale NIE chciałabym odwiedzić, dlatego ta lista to jedynie pierwsze z brzegu pomysły, które wpadły mi do głowy. Jak tylko nadarzy się okazja do innych podróży, dwa razy zastanawiać się nie będę, a jak spełni się cała pięćdziesiątka, pomyślę co dalej. Trzymajcie kciuki, żebym zawsze miała o czym pisać ;)
A Wy, co fajnego macie w planach? :)
Birmę przesunąłbym w hierarchii najbliższych celów duuużo wyżej. Z każdym bowiem rokiem, to co w niej najbardziej urzeka (ludzie, ich naturalność i serdeczność, brak „zepsucia” masową turystyką) będzie się zmieniać na minus. To chyba ostatnia szansa, żeby kraj poznać w kształcie zbliżonym do pierwotnego, prawdziwego, wynikającego z wieloletniego zamknięcia na świat i przed światem. Obawiam się, że za kilka – kilkanaście lat atmosfera może się upodobnić do tej z najbardziej popularnych tajskich kurortów (choć dla Birmańczyków to pewnie dobrze – będą mogli czerpać z turystyki, tak w sensie finansowym, jak wynikającym z obcowania z innymi kulturami).
To samo słyszałam już jakieś 4 lata temu :P Będzie trzeba na pewno lepiej poszukać, ale jestem pewna, że nawet za kilka lat znajdę tam wciąż autentyczne miejsca, tak wciąż jest nawet z Tajlandią jak się tylko zjedzie z turystycznego szlaku :) Póki co jednak ta Birma musi poczekać.
Do Nowego Jurku zapraszamy gorąco! Zapewniamy (całkowicie darmowo) witk i opierunek oraz oprowadzanie po miescie w czasie wolnym od pracy :) Wybieramy sie go Yogyakarty w pażdzierniku to może wpadniemy na kawę i oficjalne zaproszenie :)
Dzięki za prowadzenie tak bogatego w informacje bloga! Bardzo pomaga nam w planowaniu podrozy po Indonezji!
Aż chce się zacząć planować wyjazd do Stanów, dzięki! :) Na kawę zapraszam o ile tylko będę akurat na miejscu, odezwijcie się proszę na dzień przed wizytą.
Jak będziesz się wybierała do Papui to pisz – w Wamena mam kontakt do świetnego organizatora trekkingów (bez tego ani rusz, samemu się nie da, a warto! my byliśmy na tygodniowym) a w Raja Ampat do fantastycznego homestay i najlepszej przewodniczki na świecie. Sama wolę podróżować na własną rękę, ale tam naprawdę jest ciężko – zwłaszcza, jak nagle skończy się paliwo do łódki, która ma Cię zawieźć na prom na ląd i nikt inny nie chce po Ciebie przyjechać bo… nie ;) btw powodzenia w realizacji marzeń z listy!
Zazdroszczę! Ojej, tygodniowy trekking to nie dla mnie, ale przewodnik zawsze się przyda, postaram się pamiętać :) Kiedyś wybiorę się na pewno, ale w pierwszej kolejności Sumbawa+Flores+Komodo i Sumatra. Poza tym na Papuę trzeba mieć trochę większy budżet jednak.. Dzięki!
Hehe jak będziesz płynąć na Komodo to zahacz też o Rincę, jest ciekawsza krajobrazowo i warany też są:) w ogóle na Flores mieszka jedna Polka, ktora ma firmę organizującą wycieczki na Komodo, to jest jej blog http://ola-liana.blogspot.com/ może Ci się przyda:)
Komodo to też nazwa parku narodowego, w którym i Rinca leży i jego miałam na myśli :) Bloga Oli znam, z tego co wiem to mieszka teraz na Bali, a niedługo wraca do Polski, ale na pewno się do niej odezwę jak będę się tam wybierać, dzięki!
Ech, plany wspaniałe! Na mojej liście zawsze na pierwszym miejscu było zobaczenie Ziemi z kosmosu. Jako taki punkt pierwszy niemożliwy do zrealizowania :) (przynajmniej z moimi dochodami…).
A z bardziej realnych zobaczyć Piramidy w Egipcie, Teotihuacan w Meksyku. Poszukać śladów Hetytów w Turcji i podumać w Hagia Sophia. Zobaczyć zorze polarną (to się nawet w Polsce pojawia od czasu do czasu ;). Zobaczyć Antarktydę zanim się lody roztopią. Pobuszować po muzeach w Rzymie i Florencji. I tak jeszcze można by wymieniać… długo.
A teraz się właśnie zastanawiam nad Indonezją:)
Kto wie, może kiedyś lot w kosmos będzie dostępny dla szarych człowieczków jak my :)
Odnosnie parkow w tajlandii to moze juz bylas skoro znasz okolice chang mai,ale magicznym miejscem dla mnie pozostanie Doi Intanon…nawet jazda z chang mai na skuterach noca z bratem nie byla dla nas meczaca…rozkosz…piekne wodospady…2009..jakze ja za Toba tesknie ;)
Powodzonka
Zabrzmiało jakbyś tęsknił za mną :P Właśnie parków nie znam zupełnie! Te na wyspach trochę, ale na kontynencie raczej się na nich do tej pory nie skupiałam, mam jeszcze po co do Tajlandii wracać! Dzięki za wskazówkę :)
Hehe…niech bedzie ze za Toba…caly wieczor myslalem o tym aby wejsc na Twojego bloga i szukac inspiracji…jako barman w piatek wieczor raczje mam pelne rece roboty i brak na to czasu…;)
Mialem w planach listopadowych ameryke poludniowa…ale chyba nie bez powodu natknalem sie na Twojego bloga…wygrywa azja i Indie…plus Tajlandia i Sri Lanka…wiec moze do zpbaczenia gdziies kiedys
Bardzo ciekawy blog….dziekuje z gory a inspiracje, nawet te ktorych jeszcze nie odkrylem…swietne pomysly…soki warzywne tez mi sie marza…bardzo oryginalnie…ale to mial byc moj punkt na terytorium Lodzi ;)
To ja chętnie do Łodzi na soka wpadnę! ;) Bo jak widzisz jest ona w moich planach. Ja nie wiem jeszcze gdzie te soczki będę serwować…
A co do sokow to ja poki co w Londynie…i z kazda kropla deszczu mocniej tesknie do promieni slonca poludniowo-wschodniej azji…auuu ;)
Obyś wszystko zrealizowała ! Wytrwałości i odwagi :)
Krok po kroczku… Dzięki :)
Polecam klify Seven Sisters pare godzin grogi od Londynu, piekne miejsce :)
Odwiedziłam już wodospady Seven Sisters (a właściwie to Sju Søstre) w Norwegii, jeśli tam jest podobnie pięknie to koniecznie się muszę wybrać, dzięki za wskazówkę! :)
Podoba mi się malowanie muralu! A jaki masz szablon i gdzie o chcesz zostawić? :)
Coś w tym stylu: http://www.magazine.elitehavens.com/wp-content/uploads/2015/09/OLD-MAN-ROWE_TIMSON_Childhood.jpg
Pierwszy raz w życiu maluję coś na ścianie, więc nie będzie pewnie nawet w połowie tak zajebisty, ale efektem na pewno pochwalę się na fb/instagramie :)
Będzie na ścianie pokoju gościnnego u mnie w homestayu.
Powodzenia W realizacji planów bo rozumiem że to plany… samo nazewnictwo jest mega ważne. … :)
Marzenia są dla cieniasów! (Kiedyś sama takim byłam! :P)
Zawsze w takich sytuacjach pytam: dlaczego tak mało Afryki w tych planach? ;)
A dlatego, że egzotyki mam teraz na co dzień aż nadto, w pierwszej kolejności ciągnie mnie w bardziej cywilizowane miejsca…
Jakby co mogę służyć pomocą w kwestii: 18, 36, 37. Fajny plan:)
Dzięki, skorzystam jak przyjdzie czas na te punkty :)
Powodzenia w realizacji marzeń! Sama tez mam swoją bucket list (http://pattravel.me/me/dreamlist/) z której co roku udaje mi się coś skreślić. Jak dobrze napisałaś – apetyt rośnie w miarę jedzenia – dlatego jedno skreślam, a kolejne dopisuje ;p
Jak to możliwe, że byłaś w Indonezji, Malezji, na Filipinach…, a snorkelling wciąż nie skreślony? ;)
Na wielbłąda i nocleg na pustyni polecam Radżastan! <3
Co za wspaniałe plany! A co do Indonezji – wczoraj poznałam dziewczynę z Jawy, która w tym tygodniu gości u mojej rodziny. A na stałe mieszka właśnie w Yogyakarcie :)
O proszę, i co ona robi w Polsce (czy gdzie tam masz rodzinę?)? :)
Powodzenia w spełnianiu! :)
Rewelacyjne postanowienia! Trzymam kciuki za ich realizację!
dzięki :)
Moja lista wciąż tylko w głowie, ale może pewnego dnia w końcu odważę się ją przelać choćby na papier? :)
Na papierze jakoś tak bardziej zobowiązująco, szczególnie jak wiesz, że czytają to inni, przynajmniej na mnie tak mobilizująco to działa ;)
Armenia :) Wyjątkowo mi się tam marzy jechać! :)
Ja w liceum miałam koleżankę Ormiankę, chyba dzięki niej mam takie fajne wyobrażenie o tym kraju :)
To niech się ziści! :)
Ja robię co roku taką nieoficjalną listę podróżniczych celów, a w praktyce jeżdżę gdzie indziej ;p Zazdro jeśli uda Ci się wszystko odhaczyć! ;)
A co się ma nie udać! :D To tylko kwestia czasu. Dlatego ja nie robię planów na rok, a na dłużej, pewnie oprócz tych zapisanych pojadę w tysiąc innych miejsc, ale te z listy też koniecznie kiedyś odwiedzę.
Krótko mówiąc, fajna lista ;)
a ja cały czas się łamię czy robić czy nie robić swoją listę :)
A co przemawia na nie?
temat na dłuższą rozmowę przy czymś chłodnym, ale jak się zabiorę za pisanie to dam znać
To mnie zaintrygowałeś :) Mam więc nadzieję, że ta rozmowa przy czymś chłodnym będzie miała okazję kiedyś nastąpić ;)
Ja jak dobrze pójdzie może jeszcze w tym roku będę serwować warzywne koktajle w moim homestayu I kilka innych marzeń z Twojej listy mam zamiar spełnić w 2016- może dołączysz?
Widzę, że część rzeczy nam się na bucket liście pokrywa! Ale wiadomo, tworzenie takich spisów jest strasznie zgubne. Gdy teraz patrzę na swoją listę, wiem, że chciałabym wpisać tam jeszcze co najmniej kilkadziesiąt pozycji, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia, a z drugiej strony nie chcę aby ludzie wchodzący na bloga przewijali się przez nią cały dzień ;) Oby życia i zdrowia starczyło na realizację tych planów, z resztą sobie poradzimy!
Też wymyśliłabym już teraz coś jeszcze, szczególnie, że patrząc na waszą listę już się zorientowałam, że zapomniałam o dolinie Muminków :) Za kilka lat zobaczymy co się uda z niej skreślić, a czego zabrakło!
O tak! I powiększymy ją o kolejne kilka/naście/dziesiąt pozycji #takieżycie ;)
No, jak zobaczysz Andamany, to czar indonezyjskich wysepek i plaż pryśnie w mgnieniu oka – zastanów się ;) P.S. 20 stycznia lecę do Indonezji z żoną – spróbujemy przejechać całą Sumatrę i Jawę – jeśli to nie będzie kłopot, to chętnie cię odwiedzimy. Pozdrawiam
Eee, przecież indonezyjskie plaże są w ścisłej światowej czołówce! Tylko trzeba trochę poszukać! Jasne, odezwijcie się na kilka dni przed przyjazdem na priv :)
wspaniałe plany Emi! .. jeśli los pozwoli to pomogę w Twoich planach względem Lonely Plant … chcę dojechać pociągiem z Bandung do Yogji w listopadzie :^) .. jak już będę miał dokładne daty to napiszę aby zarezerwować u Was miejscówkę .. Borobudur i Prambanan są na mojej liście ‚wiaderkowej’ w tym roku :^) .. wiele dobra życzę w Nowym Roku! …. no zapisałem kilka Twoich pomysłów na parki narodowe w Tajlandii :^) .. a Annapurna jest niesamowita trzymam kciuki za plany :^) https://peregrinopl.wordpress.com/category/wedrowanie-po-kontynentach/azja/nepal/
Świetnie! Lista wiaderkowa – o, to mi się podoba! :) Zaplanuj w okolicy Jogji więcej niż 2-3 dni, bo oprócz świątyń jest tu sporo ciekawych miejsc :)
tak na pewno co najmniej dwa dni na Jogję :^) .. będzie bardzo miło Was poznać jeśli będziecie na miejscu wtedy … mam pytanie do Ciebie .. słyszałem o świątyni (być może na Wyżynie Dieng ale nie jestem pewien) gdzie tradycja mówi, że jeśli się ją obejdzie wokół ileś razy to jest dobry omen na pomyślność dla kogoś .. nie mogę się doczytać o tej świątyni nigdzie .. być może Ty wiesz
bardzo ciepło pozdrawiam !
Hmmm… Borobudur obchodzi się dookoła i to tylko zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, ale tak samo jest w przypadku wszystkich buddyjskich świątyń świata. W zależności od świątyni i jej przeznaczenia, buddyści chodzą tak dookoła ileś razy prosząc o dziecko, pomyślność czy zdrowie – może o to chodzi?
czemu jak najdalej od Londynu? W którą stronę ? Podoba mi się twoja lista i jest do zrobienia. Powodzenie
A temu, że w Londynie byłam już parę razy, a poza nim jeszcze nigdy :) W każdą stronę! Planu jeszcze nie mam, więc nie wiem dokładnie, ale kręcą mnie małe senne angielskie miasteczka, zamczyska, dworki itd. Dzięki :)
Jej, te pierwsze destynacje, o których pisałaś, nawet nie mam pojęcia, że miejsca o takich nazwach istnieją. To tylko pokazuje jak daleko jesteś…
Nieee, to tylko pokazuje, że w końcu musisz mnie tu odwiedzić, a nazwy przestaną być takie obce ;)