Z wszystkich wysp świata Bali ma chyba najlepszych speców od marketingu – dla wielu jest synonimem raju, najlepiej by tak rzucić wszystko i się tu przeprowadzić. Ja „wyspę bogów” po raz pierwszy odwiedziłam w samym środku pory deszczowej.
Miejscowością, do której (niestety) większość przylatujących na wyspę najpierw trafia, jest Kuta. Trafiliśmy tam i my. Dotarliśmy tam z lotniska plażą, na pieszo, żeby wypożyczyć motor i wyruszyć na dalsze eksplorowanie wyspy. Miejscowość ta przypomina nasze Mielno- spodoba się tym, którzy lubią plażowanie (i surfing), imprezy, zakupy i nic poza tym. Na ulicach roi się od Australijczyków, ceny też coraz bardziej zbliżają się do australijskich. Wzdłuż plaży ciągną się drogie hotele i centra handlowe z markowymi sklepami. Można zapomnieć, że jest się w Indonezji.










Skoro już jesteśmy w Kucie, korzystamy z życia nocnego, które w Jogji praktycznie nie istnieje – wybieramy się do kilkupiętrowego klubu Sky Garden. A tam na parkiecie słyszę dwóch Polaków: „no dawaj, pukniemy te dwie i jutro się stąd zmywamy”, drugi na to: „nie no, po**bało cię, jak się X dowie to nie masz po co do Polski wracać”. W końcu jeden z nich tańczy i obmacuje jakąś młodziutką Indonezyjkę, drugi zmywa się obrażony. Ot, wakacje ;)
Po krótkim postoju w Kucie wybraliśmy się do Sanur. Jest tam spokojniej, ale plaża też nie zachwyca (za to nie ma fal). Zatrzymaliśmy się tu, żeby spotkać się ze znajomym Balijczykiem, z którym pracowałam w Kopenhadze, ale nic z tego nie wyszło, bo nie dogadaliśmy szczegółów, a tego samego dnia zgubiliśmy telefon z wszystkimi kontaktami…
Potem przyszedł czas na Ubud – pełne drogich europejskich knajpek i świątynek na każdym kroku, jak również tłumów turystów. Monkey Forest to całkiem przyjemne miejsce na spacer, ale małp w Azji jest mnóstwo i na dodatek w wielu miejscach nie trzeba płacić za ich oglądanie niczym w zoo tak jak tu. Małpy różne cuda wyprawiają, włażą ludziom na głowy, wyrywają butelki z wodą, czasem agresywnie atakują z zaskoczenia.






Miejscówką, jaka mi się w Ubud podobała, był hotelik Jungut Inn – było w nim wyjątkowo czysto i widok z okna o poranku niezły, a na dodatek mieli ciepłą wodę pod prysznicem – już zapomniałam, jak się żyje w takich luksusach ;) Śniadanie przynieśli mi niemal do łóżka i mogłam je skonsumować gapiąc się na wulkan. Tak sobie myślę, że do Ubud się przyjeżdża nie zwiedzać, a właśnie siedzieć na tarasie hoteliku z książką.
Zobacz gdzie indziej spać w Ubud
Po drodze na wschód – Padangbai i widok na czynny wulkan Mt. Agung:
Jedynym miejscem, jakie chciałam na Bali koniecznie, ale to koniecznie odwiedzić, była świątynia Pura Lempuyang w okolicach Tirta Gangga na wschodzie wyspy. I w końcu jakaś okolica mnie nie rozczarowała! Już droga do niej z Padangbai zachwyca. Dookoła zielono – bananowce, palmy, pola ryżowe… Tirta Gangga to wioska, w której niewiele się dzieje. Wieczorem otwarte są trzy knajpki na krzyż, ktoś gra na gitarze, ruchu na drodze prawie nie ma. Takie Bali lubię :)
Największą atrakcją w Tirta G. jest „pałac” na wodzie – takie widoki od zawsze kojarzyły mi się z Bali. Zdecydowanie warto było tu przyjechać.
A to już Pura Lempuyang, do której droga jest bardzo pod górkę:
Ponoć mieliśmy dużo szczęścia, bo przez ostatnich kilka dni wulkanu wcale nie było widać, a nam się wyłonił zza chmur choć na chwilę :)
Wskazówka – motorem można podjechać dalej niż pierwszy parking i wypożyczalnia sarongów, ale po obejrzeniu wszystkich z nich stwierdzam, że i tak pierwsza, najniższa świątynia, jest najciekawsza i z najładniejszym widokiem.
Co takiego ma niby w sobie Bali, że uwielbiają je tłumy?
- Plaże? Absolutnie nie dorównują tajskim, malezyjskim czy tym na innych indonezyjskich wyspach. Bali to wyspa wulkaniczna, za czym idzie ciemny piasek na niektórych plażach. Fale na południowym wybrzeżu są duże i silne – idealne dla surferów, ale nie dla tych, którzy chcieliby popływać. Nie, nie dla plaż odwiedza się Bali.
- Jedzenie? Indonezyjskie owszem, potrafi być genialne, ale nie tylko tu – pod tym względem Jawa jak dla mnie wygrywa.


- Architektura? Dużo świątyń, jednak dla mnie tajskie wciąż są numerem 1 (choć te są hinduistyczne, tamte buddyjskie).
- Tarasy ryżowe? Fajne, ale przecież znajdziemy je też w każdym innym kraju Azji Pd-Wschodniej.
Na pewno na mój dość negatywny obraz wyspy wpłynęło to, że:
- przez połowę pobytu lało i grzmiało tak, że nie dało się wyjść z hotelu; jeszcze gorzej, kiedy taka ulewa łapała nas w trakcie jazdy motorem (ale styczeń to w końcu środek pory deszczowej, więc trzeba się z tym liczyć)
- drugiego dnia mój towarzysz podróży zgubił iphone i do końca pobytu powtarzał, jak bardzo nienawidzi Bali, a ja się bardzo starałam, żeby mi się nie udzieliło, ale chyba z marnym skutkiem; zwiedziliśmy kilka komisariatów policji w okolicy Denpasar (które swoją drogą okazało się całkiem niebrzydkim wielkim miastem); moja opinia o indonezyjskiej policji zmieniła się ze złej w tragiczną – kiedy weszliśmy na główny posterunek, wszyscy spali, a potem, śmiejąc się nam w twarz, powiedzieli, że nie będą się zajmować banalną sprawą odzyskania telefonu (mając za ścianą sprzęt potrzebny do namierzenia go w kilka minut) jeśli to Indonezyjczyk go zgubił, a byłoby inaczej, gdybyśmy od razu powiedzieli, że telefon był mój, białej turystki
- słynnej balijskiej gościnności nie doświadczyliśmy w najmniejszym stopniu, pewnie dlatego, że mój towarzysz podróży to Jawajczyk, a ci z różnych powodów nie lubią się z Balijczykami. Za to często trafialiśmy na innych Jawajczyków tu mieszkających i ci byli bardzo pomocni.
Tym razem spędziłam na Bali tylko tydzień. Na pewno kiedyś jeszcze dam mu drugą szansę, przyjadę tu na dłużej i zagłębie się w mniej turystyczne rejony, ale tym razem bardzo się cieszyłam, wracając do mojej bazy na Jawie!

Monia
15 listopada, 2024Dla mnie Tajlandia może się schować do Indonezji (do Bali tez). Zwiedziłam kawal świata i jedyny kraj, w którym się zatrulam jedzeniem to właśnie Tajlandia.. na Bali było znacznie mniej turystów niż w Bangkoku, na krabi czy na phi phi, więc dla mnie Tajlandia to rozczarowanie.. w podobnym klimacie,ale znacznie mniej skomercjalizowane są Filipiny, które są u mnie w topce krajów, które odwiedziłam.. na Bali są piękne plaze,ale kute i sanur bym omijała szerokim łukiem..zresztą nawet tam nie byłam i być może dlatego mam inne wrażenia z Bali mniej turystycznego a jest wg mnie jedyne w swoim rodzaju
Emiwdrodze
23 listopada, 2024Tajlandii nie przestaję lubić, może właśnie dlatego, że mieszkając w już egzotycznym miejscu jadąc na wakacje czasem szukam cywilizacji. Kiedyś opierałam się jak mogłam turystycznym okolicom, z wiekiem zaczynam doceniać wygody ;) Sanur w międzyczasie też polubiłam, chociaż od czasu gdy przekształcił się w jedną wielką galerię handlową i szpital dla zamożnych Australijczyków, rzadziej tam bywam… Ten wpis powstał w zamierzchłych czasach, po raptem jednej czy dwóch wizytach na Bali, teraz po kilku latach mieszkania tu i objechania 90% wyspy mam zupełnie inne odczucia – ale wciąż bardzo mieszane, zdecydowanie nie jest to moja ulubiona indonezyjska wyspa, tyle tylko, że komfortowa do mieszkania ;)
Halina
7 lutego, 2017Jestem 3 dni w Ubud i nie wiem jak przezyc ten planowany miesiac w „tym raju” Mam juz, niestety, samolot na 3. marca do Singapuru.Myslalam wrocic tu, spedzic jeszcze miesiac na jakiejs pieknej plazy i poleciec dp Australii. Lecz napewno juz tu nie wroce. Tak jak piszecie widza we mnie gruba skarbonke, ktora koniecznie trzeba rozbic i to juz. Hotel, ktory wybralam przez Booking wydawal sie b. przyjemny i czysty. Przyjechalam o 23.30 do hotelu, gdzie przywitalo mnie kilka karaluchow. Lodowka byla tak brudna, ze nawet po umyciu jej nastepnego dnia, zmuszona bylam wziasc ja do „poprawki” kupilam recznik papierowy, szczoteczke do zebow i sama ja doprowadzilam do stanu uzywalnosci. Jest piekny basen, lecz.. woda przez te 3 dni nie byla zmieniana ani nawet dolewana. Jest tak brudna, ze nie zamocze w niej nawet palca. Ulica, tj droga przy ktorej mieszkam pedza skutrey i samochody, jakos jeszcze zyje, lecz przejscie ma druga strone wymaga odwagi. Swiatla, przejscia dla pieszych??? ha, ha.
Na uwage, ze przed pokojem jednych z gosci leza talerze z restkami jedzenia i jest tam pelno much i innego swinstwa nie rozumiano w czym problem.
Mam zamowione tutaj 2 tygodnie (widocznie opatrznosc czuwala nade mna) lecz gdzie sie przeniesc na nastepne 2? Lub dluzej? Inny kraj, gdzie? W kwietniu planowalam Australie, lecz chyba polece tam wczesniej.
Podrozuje juz pol roku po Azjii i Malaizji lecz cos takiego nie spotkalam do tej pory. Probuje nie histeryzowac, lecz dostaje po prostu oczoplasu czy to znowu nie karaluch lub cos innego lecialo mi po pokoju. Mieszlalam 3 miesiace w Tajlandii, nie da sie w zadnym wypadku porownac to z Bali. A tyle sobie obiecywalam po tych pieknych broszurkach i opisacj w internecie.
Na razie szukam czystego hotelu, gdziekolwiek, gdzie bede mogla byc do 3. marca.
Zanim zabukuje, napewno pojade go sprawdzic.
Pozdrawiam
Halina
Emiwdrodze
9 marca, 2017Bali ma z wszystkich wysp na świecie najlepszy marketing :) Gdzie wylądowałaś ostatecznie? Mam nadzieję, że jednak wakacje się udały choć troszkę!
Aleks
21 września, 2017Torchę nie mogę zgodzić się z powyższą opinią, szczególnie jeżeli ktoś jest na Bali 3 dni… Moja przygoda z tą wyspą łatwa nie była, bo w połowie wyjazdu miałam dosyć poważny wypadek i 2 tygodnie spędziłam w szptalu dochodząc do siebie po operacji. Jednak nigdy w życiu nie powiedziałabym, że Bali jest przereklamowane, bo wcześniej miałam okazję zobaczyć wiele fantastycznych miejsc. Oczwiście, miejsca takie jak Kuta to kompletna strata czasu, natomiast krążąc po obszarach poza największymi mastami można znaleźć wiele urokliwych miejsc, z pysznym jedzeniem, świetnymi ludźmi i niedużą liczbą turystów. Co do bookignu – u nas nie sprawdził się też na Jawie, byliśmy bardzo rozczarowani, wyjściem okazało się airbnb, które zawsze nas pozytywnie zaskakiwało. Dlaczego tak bronie Bali i samych Balijczyków? Bo nigdzie nie dostałam tyle pomocy co tam – po wypadku młody balijczyk, może 25 letni, jeździł ze mną po wszystkich szpitalach, tłumacząc wszystkie dokumenty i próbując jak najbardzije pomóc. Jedyne o co poprosił po 8 godzinach męczących przepraw to miseczka nasi gorengu. Nawet rodziców ściągnął z Denpasaru żeby w nocy przewieźli mnie do innego szpitala, nie chcąc nic w zamian. Kiedy dałam im 200k chcąc jakkolwiek podziękować, usłyszałam, że nie wezmą ode mnie takich pieniędzy i że dziękują za nakarmienie syna… I wcześniej i później spotykałam się z ogromną serdecznością, miałam wrażenie, że naprawdę naturalną.
Poza tym jeżeli chodzi o nieporządek – Azja to Azja i bardzo często trzeba być przygotowanym na inne standardy, niż te europejskie.
peregrino
15 listopada, 2016Bardzo fajnie się czytało specjalnie już teraz po podróży (za krótkiej) na Jawę i Bali. Zdecydowanie skuter na Bali to strzał w dziesiątkę. Daje niesamowitą wolność przemieszczania się. Wypożyczyłem w Ubud za 50 tys na dzień i dzięki temu raniutko mogłem odwiedzać świątynie i pola ryżowe tak jak chciałem nieśpiesznie. Rano kiedy ruch jest jeszcze niewielki i dobra pogoda nawet w porze deszczowej można dotrzeć z Ubud do przepięknych świątyń Ulun Danu Bratan (tuż po otwarciu nie ma tam prawie nikogo) świątynia jest przepięknie połżona na jeziorze ale i Tirta Empul ze świętym żródełkiem i także Tanah Lot choć to już dłuższa jazda. Twoje zdjęcia z Pura Lempuyang śliczne zostawiam na następny raz bo na Bali na pewno powrócę. Spodobało mi się tam szczególnie w Ubud i Uluwatu gdzie też skuter to była wolność. Ogólnie wrażenie miałem, ze na Bali jest jednak większa swoboda kulturalna/obyczajowa może to tylko takie wrażenie. W Ubud chyba można znależć co kto lubi. Jest mnówstwo AirBnB w różnych przedziałach cenowych. Za $20-25 za noc w listopadzie można znależć piękne miejsce z basenem może troszkę dalej od centrum ale za to wśród pól ryżowych. No Ubud to raj dla vege i vegan. Znalazłem fantastyczne vegan bistro z codziennmym bufetem- Sawobali w okolicy Ubud gdzie jest i wiele innych miejsc vege/vegan. Wyspa ma cos w sobie może to te poranne ofiarowanie kwiatów i świątynie w każdym domostwie sprawiają takie wrażenie. hihi a może Jawajczycy i Balijczycy to troszkę jak Warszawiacy i Krakusy ? :^) .. ale Bali jest ludnościowo dużo mniejsza od Jawy
Emiwdrodze
22 listopada, 2016Wszędzie w Azji skuter to najlepsza opcja transportu! Oczywiście, że na Bali jest większa swoboda, w końcu panuje tam hinduizm, a nie (mimo, że ten indonezyjski wcale nie jest tak konserwatywny) islam. Odnośnie sympatii międzywyspowych, nie ma co się dziwić, przecież co wyspa to inna religia, inny język i tradycje, czasem mam wrażenie, że oprócz dostępnego na każdej z nich nasi goreng nie łączy ich nic ;)
Emil Krajewski
15 grudnia, 2015Hej Emi. Właśnie jestem na Bali i chętnie bym odwiedził tą rosyjską knajpę :D Gdzie to jest? :)
Emi w drodze
15 grudnia, 2015Ponoć są trzy – w Ubud, Canggu i jeszcze gdzieś, na razie sama dokładnie nie wiem, ale nazywa się twarog&pelmeni czy coś w ten deseń.
Robert
20 stycznia, 2017Emi ,
– jadę na 30 rocznicę na Bali i mam problem pomóż proszę :
Hotel poprosiłem o transfer z lotniska do hotelu w nocy przylatując do Kuty ( lotnisko niby Denpasar ) o 22:00 i nie chcę mieć kłopotów z transportem kiedy nie znam realnie miejsc a i zwyczajów. ALe odpowiedz hotelu mnie powala !
Ceną jaką przysłali to popatrz sama za 15 km do hotelu:
Please find the rates of the airport transfer service below and kindly advise us if the service is required.
Vehicle Type
One Way
Round Trip
Capacity
———————————————————————————————————————————-
Toyota Innova
IDR 390,000 net/car/way
IDR 780,000 net/car/way 2 – 3 Pax
czy j dobrze rozumię – zę chcą ode mnie za jednorazowy transfer 390 Krp ?
Czy to jest cena wypożyczenia jednorazowego dla mnie samochodu ?
proszę pomóż rozszyfrować mi ten opis : net/car/way ????
pozdrawiam
Emiwdrodze
21 stycznia, 2017Skoro upierasz się na transfer z hotelu (wiadomo przecież, że takie są najdroższe) to czemu ich nie dopytasz o szczegóły? :) Wcale mnie ta cena nie dziwi, w końcu to Bali.
wawasrod
7 kwietnia, 2015Cześć Emi mam pytanie jak podróżowałaś po Bali, czy był to tylko motorek/skuter czy korzystaliście również z innego środka transportu. Planuje pod koniec sierpnia również zwiedzić bali i zastanawiam się czy no podróże motorkiem nie są to za duże odległości- odpuszczę sobie północ wyspy i skupie się głównie na centralnej części i ew. zachód. Myślę, że samochód z kierowcą to jednak nie będzie ta sama „wolność” co podróż wypożyczonym skuterkiem, obawiam się tylko czy jest to wykonalne.
p.s.- świetny i pomocny wpis.
Emiwdrodze
10 kwietnia, 2015hej, motorkiem najwygodniej i najtaniej, ja właśnie tak się przemieszczałam po wyspie, chociaż fakt, bywało, że odcinek, który na mapie wyglądał na niewielki (z Kuty na daleki wschód), pokonaliśmy w 6h, co z bagażem plecach było dosyć uciążliwe. Z Kuty do Denpasar jechaliśmy bemo (lokalnym minibusem), mimo zapewnień wszystkich naokoło, że na Bali nie ma transportu publicznego. Kończą one kursować ok. 16-17 i niestety trzeba się targować, bo od turystów próbują zawsze wydębić więcej za bilet. Jeśli zatrzymasz się w okolicy Kuty to skuter jest zdecydowanie najlepszą opcją na pozwiedzanie półwyspu, potem możesz się gdzieś przemieścić minibusem (są też shuttle busy z agencji turystycznych) i znów wypożyczyć motor tam na miejscu, z tym na Bali nie ma najmniejszego problemu. Przyjemnego planowania włajaży! :)
Tomek
12 kwietnia, 2016Czytałem relacje Beaty Pawlikowskiej z Bali. Podobne konkluzje.W bemo zdzierali z niej podwójnie a we wszystkich informacjach turystycznych zapewniali, że transport publiczny nie istnieje :)
Emiwdrodze
17 kwietnia, 2016Pawlikowska to w ogóle podróżuje typowo turystycznym szlakiem, więc nic dziwnego. Przynajmniej takie wnioski mi się nasunęły po lekturze jej jednej książki. Więcej tej „podróżniczki” czytać nie mam ochoty. A ja po Bali jeździłam z Jawajczykiem i z niego zdzierali bardziej niż ze mnie, za to Balijczyków nie lubię.
cetner
17 listopada, 2014W tym roku zdecydowałem się nie jechać do Tajlandii którą kocham. Zrobiłem sobie wycieczkę do Malezji I Sigapuru by zakończyć na Bali wypoczynkiem. Trafiłem do Kuty, I to specjalnie. Jetsem na wakacjcach tylko raz w roku bo tak praca mi pozwala. Zwykle 3 tygodnie, poprzednie 4 wyjazdy były do Tajlandii I Kambodży. Lubię podpatrywać „prawdziwe” życie mieszkańców ale bazę noclegową lubię mieć w turystycznych miejscach. Czemu? Bo wieczorem chcę mieć możliwość pójść do klubów, mieć wybór z 100tki restauracji a nie 3 itp. Taka jest właśnie Kuta. Ale mimo że mega turystyczna to jedna da się wyczuć jej specyfikę która różni tą miejscowość od innych podobnych jak Ao Nang, Samui etc. Oczywiście ja rozumiem ludzi którzy chcą mieć ciszę I spokój, a wieczorem wystarczy beach bar lub zakupione piwo w 7/11 I piasek. Ale to nie ja:) Ulawatu rzeczywiście miejsce godne uwagi, z tańcami o zachodzie słońca I przepięknymi klifami. Ubud mnie też nie zauroczył, ale fajny spacer zakończony Babi Gulang w Ibu Oka wynagrodził to….Ogólnie Bali jest piękne, ma coś mistycznego w sobie….plaże są ładne ale nie miarzdżą. Wolę Tajlandię ale chyba na Bali znowu zawitam. Ceny są moim zdaniem bardziej jak w Polsce w najgorszym wypadku, a nie jak w Australi.
Emiwdrodze
18 listopada, 2014W takim przypadku potrafię zrozumieć, o ile masz wciąż ochotę ruszać się stamtąd na wycieczki :) Ja też w Kucie dzień czy dwa spędziłam chętnie, żeby nadgonić tęsknotę za europejskim jedzeniem i wyszaleć się w klubie, jakich na Jawie brak, totalnie jednak nie rozumiem ludzi, którzy spędzają tam CAŁY urlop. Dłużej bym tam nie wytrzymała choćby ze względu na tych wszystkich ulicznych naganiaczy i nawalonych australijskich surferów. Racja, ceny są jak w Polsce, co jak na Azję jest straszną drożyzną jednak ;) Nie twierdzę, że są JAK w Australii, a tylko, że zbliżają się do australijskich w zastraszającym tempie. Pozdrawiam!
Emiwdrodze
16 listopada, 2014to się rozpisałeś! kawał dobrej roboty, dzięki, czytelnicy na pewno skorzystają ;) Podpisuję się pod tym wszystkim, (niestety) szczególnie pod tymi minusami, ale też zdaję sobie sprawę, że jeszcze wiele tam na mnie czeka, bo ileż można zobaczyć w tydzień? Na Bali wrócę, jak odłożę więcej gotówki, wtedy też powstanie na pewno bardziej pozytywny wpis o wyspie, bo ten jest z biednej, backpackerskiej perspektywy ;)
Masarnia…haha :)
Wschód zdecydowanie jest w czołówce mojej listy do dokładniejszego zeksplorowania! A o co chodzi z tymi meduzami? Czemu parzą akurat usta i policzki? :P
Ja z Balijczykiem pracowałam w Kopenhadze, kilkanaście lat spędził w Danii i dużo podróżował po całym świecie, on mi tak Bali zachwalał i mówił, jakie tam wszystko uduchowione i ociekające sztuką, sam robił cuda z jedzenia, wycinał wzorki i ozdabiał tym biuro.
Halina
7 lutego, 2017Emiwdrodze, a gdzie jest ten Balijczyk teraz?
Ja mieszkam w Danii.
Moze by sie ze mna spotkal i opowiedzial cos wiecej z tego co ja wiem?
Emiwdrodze
9 marca, 2017Nie mam pojęcia, kontakt z nim mi się urwał, bo nie był już więcej zainteresowany spotkaniem ze mną jak się dowiedział, że na Bali przyjechałam z chłopakiem, a nie sama.
Bastian
15 listopada, 2014Emilia, doceniam opis Twojej przygody :), lecz chciałbym sprostowac kilka spraw związanych z Bali. Tak jak Ty jestem z Yogyakarty lecz na Bali łacznie żyłem ok.5 miesiecy (nie jest to 5lat :) co nie ale zawsze więcej niż tydzień) plus moja żona Jawajka mieszkała na Bali prawie 4lata. OK żeby nie zanudzać:
+ niewątpliwie najpiękniejsze plaże na Bali to wschodnia strona (polecam plaże od Candidasy po Tulamben. Moje plaże to Amed, polecam ! są to najlepsze miejsca do nurkowania i do snoorkowania na całym Bali !
+ lepsza infrastruktura drogowa niż na Jawie
+ sklepy są lepiej zaopatrzone w europejskie/ australijskie produkty
+ o każdej porze dnia i nocy można wybrac się do fajnych klubów, restauracji i pubów lub tez zjeść dobrego świniaka :). Tutaj bali guruje nad Jawą
+ jest stosunkowo dużo dobrych masarni (massage salon)
+ przy zasobnym portfelu żyje sie na bogato i nie mozna w zasadzie narzekać
– pora deszczowa inaczej wygląda w Kucie a np. inaczej na wschodnim wybrzeżu gdzie leje od 12 w południe do 17 non stop. najgorszy jest styczeń, w lutym opadów jest zdecydowanie mniej a w marcu kończy się pora deszczowa ( byłem na Bali we wszystkch miesiacach roku)
– takie miejsca jak Kuta, Denpasar trzeba omijać dalekim łukiem (mieszkałem 3 tygodnie w Denpasar, czułem sie gorzej niż w Jakarcie)
– Bali jest drooogie,
– Bali jest b.brudne i co roku głośno mówi się o śmieciach lecz to tyle. Podczas pory deszczowej ulice zamieniają się w rzeki smieci które wypływają z rowów i kanałów
– w porze deszczowej morze na wschodzie Bali zamienia się szambo z kilometrowymi tasiemcami śmieci. Nie można snoorkować, jest wóczas silny prąd i o nurkowaniu też raczej nie ma co mówic . UWAGA : podczas pory deszczowej z wyspami śmieci przypływają miliony małych meduz, ktre pływaja ławicami jak „makiem zasiał” i parzą usta, policzki
– Balijczycy wiedzą wszystko najlepiej… trochę to przeczy z ich tradycją: Balijczyk rodzi się, żyje i umiera na Bali. Naprawdę procent Balijczyków opuszcza wyspę i emigruje poza nią (spotkałem jednego Balijczyka w Tokio na praktykach w szpitalu St.Lukes HOspital na Tsukiji).
– BOGIEM Balijczyków jest pieniadz
– na Bali ciężko pracują kobiety, mężczyźni grają w „kurczaka” lub w karty
– przy obecnych cenach ziemi każdy Balijczyk to milioner
– zdecydowanie mniej wyedukowani niż Jawajczycy, standard to 6klas szkoły podstawowej
– większość robotników pochodzi z Jawy, Balijczycy są totalnymi leniami (patrz p.w.)
– jak widzą świeżego białego to obskubia go do cna, a ceny podają „x n”
– UBUD, jest moze i cool, lecz tak jak napisałaś jest za cool i za drogi. Nic tem nie ma lub tez jak masz 1mln USD końcie to możesz wynajac wille za 1tys USD per night
– Balijczycy są bardzo problematyczni vs nie Balijczycy, np. Jawajczyk etc. musi sobie wyrobić lokalne ID inaczej „nic nie załatwi w urzędach”
– policja Balijska to mafia łapiaca Bule i wyciągajaca pieniądze za brak lokalnego prawa jazdy (mamy międzynarodowe, ludzie przyjeżdżają na 2 tyg, i po co mają wyrabiać lokalne ? ale to jest punkt na łapanie wszystkich BULE)
Rozpisałem się z tymi minusami, (jest ich jeszcze trochę więcej :) ), takie są moje odczucia.
Natomiast jeżeli dysponujesz nadwyżką naprawdę dużej gotówki, to uważam że życie na Bali może być bardzo przyjemne ! :)
pola
16 sierpnia, 2014proponuję nastepnym razem odwiedzić Uluwatu. tam plaże zapieraja dech, ale trzeba wiedzieć jak na nie trafić. Kuta faktycznie odstręcza, ale jak chcesz poznac balijską gościnnośc i poprostu fanych i miłych i pozytywnych ludzi to trzeba jechać do Uluwatu. byłam tam w majy 2014 i znowu jadę w grudniu:)
Emiwdrodze
20 sierpnia, 2014pewnie, że się tam kiedyś wybiorę! :) ciągle staram się nie skreślać Bali, bo wierzę, że są tam jeszcze piękne miejsca, ale po prostu nie zdążyłam do nich dotrzeć. Co do ludzi to niestety gorzej, bo widząc, jak negatywne mają nastawienie do Jawajczyków, ciężko mi już ich lubić…
Marcin Nowak
9 czerwca, 2014Hej Emi. W sumie przy całym tym obiektywnym wpisie nie doczytałem czy ostatecznie porad deszczowa na Bali jest bardzo do d… czy nie? Tzn czy da się „przeżyć”. Wiadomo, że polska zima to czas, gdy wielu polaków planuje lecieć w te rejony świata, nie mają czasem wyboru. I co wtedy? Czy taki deszcz to raczej godzina, dwie i przejaśnienie czy raczej pół dnia – cały dzień i dzień stracony na amen
Emiwdrodze
9 czerwca, 2014hej Marcin! na mój tydzień pobytu tam były 2-3 dni, kiedy lało kilka godzin bez przerwy, poza tym parę razy ulewa złapała nas znienacka podczas długiej wycieczki motorem, mimo że 5 minut wcześniej świeciło słońce. Ze trzy razy udało mi się nawet przez chwilę poplażować, bo rano słońce wychodziło, ale na ogół niebo było jednak zachmurzone. Byłam też na Bali w kwietniu i było o niebo lepiej, słonecznie cały czas. Na pewno w porze suchej jest też lepsza widoczność- podziwianie wulkanów jest wtedy jeszcze fajniejsze :) Nie ma co jednak rezygnować z wyjazdu, trzeba być po prostu bardziej elastycznym, wcześnie wstawać, bo rano pogoda jeszcze dopisuje i zaopatrzyć się w peleryny (na miejscu do kupienia za grosze, a często też w zestawie ze skuterem z wypożyczalni). Problem też o wiele mniejszy jak się wypożycza auto, a nie motor! Czyli wybieracie się zimą? :)
Marcin
28 czerwca, 2014Tak. Najprawdopodobniej koniec grudnia + styczeń. Lub po prostu styczeń. Nie mamy wyboru. Ewentualnie luty, ale chyba nie ma różnicy, co nie?
Emiwdrodze
28 czerwca, 2014Raczej nie, chociaż w ostatnich latach pogoda tu kaprysi i teraz np. w środku lata (pory suchej) co chwilę pada (na Jawie, nie wiem, co dzieje się na Bali), więc może i akurat wtedy będzie odwrotnie i wam wyjdzie słońce (za co 3mam kciuki!) ;)