Pierwszy raz w życiu widziałam orły z tak bliska. Są olbrzymie. Majestatyczne. (edit: okazuje się, że ptaki, które brałam za orły, były najprawdopodobniej sępami..)
Latają nisko nad moją głową każdego ranka, kiedy jem śniadanie na tarasie.
Taras na dachu z widokiem na Himalaje.
Powietrze krystalicznie czyste, o zapachu sosny.
Tybetańscy uchodźcy i mnisi w czerwonych szatach. Znajomy buddyzm.
Ta część Indii jest kompletnie inna. Jest nawet czysto i spokojniej. W koncu jest czym oddychac.
Gdyby jeszcze miesiac temu ktos zapytalby sie, czy wybieram sie w Himalaje, popukalabym sie w glowe. Przeciez nie mam cieplych ciuchow (7 kg z zawartosci plecaka niedawno polecialo do Polski poczta lotnicza, ktora tu kosztuje grosze), a przede wszystkim- kondycji.
Kilka tygodni temu chwilowo nie znosilam Indii i moj plan byl taki- zaliczyc szybko najciekawsze miejsca i uciekac czym predzej na Andamany (wyspy prawie przy wybrzezu Birmy, nalezace do Indii), zeby tam osiasc na ostatni miesiac.
Po drodze duzo sie jednak zmienilo i okazalo sie, ze tych ciekawych miejsc jest wiecej niz przypuszczalam i na Andamany juz czasu nie starczy. Ba, nie starczy nawet czasu na wszystko, co chcialabym zobaczyc tu na polnocy..
No to..jestem w Himalajach! Jak sie okazuje, nie sa takie niedostepne jak sie zawsze wydawalo, jest tu mnostwo kurortow w stylu Zakopanego i kazdy moze wybrac sie na zorganizowany kilkudniowy trekking w ich wyzsze partie.
Droga do Kaszmiru i Ladakhu jest w tym roku otwarta wyjatkowo wczesniej, bo snieg juz czesciowo stopnial, wiec i te rejony sa o rzut beretem.
Tyle, ze ja wiem, ze druga Wojciechowska nie bede. Widoki na gory sa piekne, ale jestem zbyt cieplolubna- chlodne noce i koniecznosc zarzucenia na siebie grubego koca sprawiaja, ze tesknie za poludniowymi upalami ;)
Zostaly mi juz tylko 3tygodnie w podrozy.. Oznacza to, ze musze zaczac planowac trase :/
Dzis wieczorem jade do wciaz himalajskiego Manali, potem juz tylko Shimla, Chandigardh, Rishikesh, Agra, Khajuraho i wylot z Delhi.
Dopiero co zaczynam rozumiec te wszystkie zawilosci kulturowe, system kast (ktory wciaz tu dziala i jest bardzo istotny) i niezliczone religie, a tu juz koniec sie zbliza. 2,5 miesiaca tu to stanowczo za krotko! Indie przebijaja pod kazdym wzgledem wszystko, co do tej pory widzialam. Sa chyba najbardziej roznorodnym krajem swiata i wciagaja. I codziennie na nowo zadziwiaja. Wiem, ze tu wroce, jeszcze tyle jest do odkrycia!
W oparach siarki - Ijen
W oparach siarki - Ijen
Bali deszczową porą
Wodospad Tumpak Sewu - indonezyjska Niagara