Jakie miasto jest stolicą Sri Lanki? Też uczyli was w szkole, że Colombo? Bo mnie tak. Nauczycielka pytała mnie kiedyś przy mapie z azjatyckich stolic (kto by wtedy pomyślał, że tyle z nich odwiedzę!) i kiedy jednym tchem odpowiedziałam, że to „Sridżajawardanapurakotte”, zrobiła wielkie oczy. Nie poprawiła mnie nawet, bo sama zwątpiła.
W rzeczywistości stolica Sri Lanki leży niedaleko Colombo, które nią było do 1982 r., ale to odrębne miasto i zwie się Sri Dżajawardanapura Kotte. W skrócie po prostu „Kotte”. Nie zawitałam tam, ale spędziłam kilka dni w Colombo.
Większość turystów omija je szerokim łukiem, udając się od razu z lotniska w Negombo (godzinę drogi na północ od miasta) na wschód. Pewnie też bym tak zrobiła, ale dla mnie Colombo było nie tylko dużym zatłoczonym miastem, ale też miejscem spotkań, przechowalnią bagażu no i bazą wypadową.
Pomysł przylotu na Sri Lankę być może w ogóle nie zaistniałby w mojej głowie, gdyby nie Justyna, największa miłośniczka Norwegii, jaką znam i koleżanka niedoli z Tromsø, w którym razem mieszkałyśmy i z dyplomami polskich wyższych uczelni w ręku szorowałyśmy hotelowe kible, odkładając korony na podróże właśnie. Nigdy nawet nie spotkałyśmy się w Polsce. Justyna do Colombo przyleciała na roczne praktyki AEISEC. Szukając mieszkania do wynajęcia, miała sporo problemów- właścicielka poprzedniego lokum kazała wyprowadzić się jej i jej koleżankom, uznając je za prostytutki, kiedy wyczaiła, że odwiedzają je koledzy…Teraz im się poszczęściło- mieszkają w eleganckiej dzielnicy, w której swoje rezydencje ma dużo bogatych obcokrajowców.
Jako, że J. mieszka w Colombo już ponad pół roku, zna najlepsze miejsca w mieście. Niestety nie mogła wyrwać się z pracy i pojeździć po wyspie ze mną, ale zabrała mnie m.in. do baru na plaży w Mount Lavinii, do którego turyści raczej nie zaglądają, ale który jest pełen białasów żyjących w okolicy i na prawdopodobnie najlepsze na całej wyspie (i jedyne takie, jakie jadłam!) serowe kottu roti:
Big city life:
Może czytając posty o Sri Lance odnieśliście wrażenie, że wcale a wcale mi się tam nie podobało (w rzeczywistości było tak pół na pół), dlatego, żeby zakończyć pozytywnie, wspomnę jeszcze o tych dobrych momentach i przyjaznych ludziach, których tam spotkałyśmy:
- kobitka w autobusie, która próbowała zagadywać przez całą drogę, ale nie mówiła po angielsku, ograniczało się to więc do wymiany uśmiechów, ale wcisnęła mi dwie paczki popcornu (druga dla koleżanki siedzącej na końcu autobusu), niemal wyrywając go z rąk swojej córce. Ta z początku posmutniała, ale w końcu sama nalegała na przyjęcie „prezentu”,
- chłopak z pociągu, też nie mówiący po angielsku, który ściągnął ze swojej ręki bransoletkę z napisem „best friends” i oddał mi,
- inny, który wcisnął mi za darmo bransoletkę ze swojego bazaru, a po tym policjant, widząc, że rozmawialiśmy, podszedł i zapytał, czy wszystko w porządku,
- dwaj goście poznani w pociągu, którzy oddali nam prawie cały swój lunch i deser, mimo że wcale nie byłyśmy głodne.
Wszędzie spotyka się (mniej lub więcej) ludzi nastawionych na kasę, ale wtedy tacy właśnie prości ludzie spoza branży turystycznej przywracają wiarę w człowieka. Choć trafił się i bezinteresowny kelner na plaży w najbardziej turystycznej miejscowości, w jakiej byłyśmy- Mirissie, mówiący, że wprawdzie mają kokosy i może mi je sprzedać, ale taniej dostanę je na ulicy kawałeczek dalej. Takich sytuacji było więcej, najbardziej zapadło mi w pamięć tych kilka.
Wciąż też porównywałam Sri Lankę z Indiami, co jest nieuniknione, bo kulturowo są do siebie bardzo zbliżone. Nazywa się ją nawet czasem „łzą Indii”. Jednak Cejlon różni się od subkontynentu przede wszystkim tym, że ludzie są lepiej wykształceni (analfabetyzm prawie nie istnieje), ogromna większość dzieciaków chodzi do szkół, nie ma tyle ubóstwa i bezdomnych. Jest czyściej, ciszej, więcej zieleni. Ale wyróżnia się też detalami, takimi jak śmieszny sposób rozmowy przez komórkę- przystawiają ją do ucha, gdy słuchają, a potem do ust, odpowiadając do ekranu :) Faceci wyjątkowo dobrze się ubierają nawet na wsiach, co wynika pewnie z tego, że o tanie podróby markowych ciuchów tu łatwiej niż o cokolwiek innego- sporo dużych firm, takich jak H&M szyje swoje ciuchy na Sri Lance.
Jednak są i podobieństwa- bywają tak samo nachalni i tak samo oszukują turystów jak Hindusi. Gapią się i zaczepiają. Ocierają się w autobusie i składają niemoralne propozycje. Ilość powłóczystych spojrzeń oraz sweetheartów, sexy baby i tym podobnych słyszanych na ulicach Colombo przerosła nawet Indie.
G-raz78
3 lutego, 2016Czesc…moglabys napisac do mnie na maila…mam kilka pytan odnosnie Indii poludniowych i Sri Lanki….mysle o poruszaniu sie woda ze Sri Lanki do Indii i pociagiem wzdluz zzchodnigo wybrzeza do Mombaju…termin listopad i grudzien…
Pozdrawiam
Emiwdrodze
3 lutego, 2016A czemu Ty do mnie nie napiszesz? ;)
Kiedy ja byłam na Sri Lance, samolot był jedyną opcją przedostania się z powrotem na kontynent, prom był w odległych planach, ale kto wie, może go już uruchomili…
G-raz78
3 lutego, 2016dobrze wiedziec…
A wiesz ze to ja chyba do Ciebie napisze ;))
wiola.starczewska
3 kwietnia, 2013A nie macie z Justyną kontaktu do tego hotelu w Tromso?
emiwdrodze
4 kwietnia, 2013Wiola, PM