Normalnie zaliczam się do tej drugiej grupy, a tym razem w dodatku pojechałam na wakacje w parze, więc Meno byłam bardzo ciekawa. Czułam, że spośród trzech Gili to ta spodoba mi się najbardziej. Cóż, na pewno można jej przyznać tytuł najspokojniejszej, ale dla reszty zachwytów usłyszanych od znajomych przed wyjazdem nie znalazłam wytłumaczenia…
Kiedy przypłynęliśmy na Meno i niedaleko od przystani zobaczyliśmy koślawe bungalowy bez klimatyzacji, odważnie zajrzeliśmy do recepcji, pytając o cenę. Wyglądały na max. 200 k (60 zł). Odpowiedź ścięła nas z nóg – za coś takiego chcieli 600 k (prawie 180 zł!) i nie byli skorzy do najmniejszych negocjacji. Pierwsze wrażenie o wyspie było więc takie se, ale ok – w końcu nazywają ją „honeymooners island”, a przecież na miesiącu miodowym mało kto oszczędza.
Pierwszą noc spędziliśmy w wiosce w środku wyspy – bo tam mniej atrakcyjnie, a więc i taniej niż nad samym morzem. Już bez plecaków chcieliśmy spokojnie rozejrzeć się po bliższej i dalszej okolicy i wybrać coś przystępnego cenowo na samej plaży.
Miała to być najcichsza z wysepek i faktycznie za dnia tak było. A ja spokój i ciszę lubię. Potem zaczęło się jednak wiejskie wesele. Pewnie kilka lat temu zachwyciłabym się tym i pobiegła tam z aparatem, teraz jednak marzyłam o teleportacji, bo nic to już dla mnie egzotycznego. Aż do rana w całej wsi rozbrzmiewała skoczna muzyka dangdut. Sama nie wiem jakim cudem zasnęłam, bo przebijała się dość mocno nawet przez zatyczki do uszu, a gdy obudziłam się około 3 w nocy, muzykę próbował przekrzyczeć chłopiec z okolicznego meczetu. Tak na oko (czy raczej ucho) przechodził właśnie mutację. W dodatku wybierając pokój, rzuciłam tylko szybko okiem na łazienkę, stwierdzając, że wygląda całkiem przyzwoicie. Dopiero po bliższym kontakcie okazało się, że pokój długo nie był sprzątany, bo trzeba było lawirować między zdechłymi karaluchami (tylko w okolicy prysznica naliczyłam ich 4), a w kątach rozciągały się potężne pajęczyny pełne mrówek. Czy może być gorzej???
Chyba może. Cała wyspa wygląda jakby niedawno przeszło tu tsunami, huragan czy jakiś inny kataklizm. Syf, brud i malaria (ta na szczęście tylko w przenośni ;)), opuszczone domy w ruinie i pustki, jakby się było na środku jakiejś sawanny, a potem nagle znikąd wyrastają jakieś bungalowy i znak po angielsku oznajmia, że mają ciepłą wodę, wifi, klimę i śniadania (oczywiście europejskie!) w cenie. Dziwne kontrasty. Wszędzie walają się gałęzie, pełno suchych liści palmowych, nie wspominając już o śmieciach, które ogólnie są nieodłącznym składnikiem indonezyjskiego krajobrazu, ale tu są widoczne bardziej niż gdziekolwiek indziej.
Na Meno mają jeziorko. Oprócz tego są też zarośla mangrowe. Jedno i drugie to wylęgarnia komarów. Jak one nas na tym Meno pożarły! Spaliśmy pod moskitierą, zamykaliśmy na noc okna i paliliśmy spiralę przeciwkomarową, a one mimo to jakoś dostawały się do środka i cięły.
Podobnie jak i na Gili Air, tak i tu bez skutku pytaliśmy o warung, w którym jedzą miejscowi. Wszyscy kierowali nas do niby lokalnie wyglądających knajpek w centrum wioski, ale ceny były tam takie same jak w jednej z knajpek na plaży – przynajmniej w anglojęzycznym menu, które nam notorycznie podawali. Mój Indonezyjczyk wciąż narzekał, że „wszystko jest przyprawione na europejską nutę, zero smaku ma to jedzenie!”. Mi czasem nawet smakowało, ale faktycznie, np. do curry dorzucali składniki i przyprawy, których w Indonezji się nie jada, wszystko i wszędzie pod podniebienie turystów.
Od wielu osób słyszałam, że to właśnie na Meno pod wodą najłatwiej zobaczyć żółwie – a na tym bardzo mi zależało. Niestety nie udało mi się to ani razu w ciągu kilku dni snorkowania z plaży w różnych punktach polecanych przez innych jako „te żółwiowe”. Może po prostu miałam pecha? I tu oczywiście można wybrać się na wycieczkę snorkelingową, ale ze względu na niski sezon i mało turystów, wiązało się to z wynajęciem prywatnej łodzi, za co chcieli jakieś kosmiczne kwoty. Tu, tak samo jak i na innych Gili, też wybijają ryby dynamitami, co skutkuje, jak łatwo się domyślić, bardzo zniszczoną, szaroburą rafą. Za to na brzegu wiszą tablice o „sustainable development of the fishery sector”.
Plaże na Meno też nie grzeszą urodą, najładniejsza jest chyba ta zaraz na południe od przystani, ale przynajmniej (tak jak na wszystkich Gili) widoki są pierwsza klasa – jak tylko się trochę rozchmurzy:
Jak teraz oglądam te beztroskie wakacyjne fotki to wydaje mi się, że nie było tam tak źle, ale wtedy, rozczarowani Meno na całej linii, nie mogliśmy się wręcz doczekać, żeby ją opuścić. Negocjując stawkę za nocleg z góry umówiliśmy się jednak, że spędzimy tam trzy noce. Jak dla mnie Meno to najbardziej sztuczna z trzech Gili. Decyzję o wyjeździe podjęłam, kiedy z samego rana poszłam na pustą (!) plażę i w ciągu pół godziny przeszło trzech sprzedawców bransoletek, wciskając mi coś kiedy czytałam sobie książkę. Jako że byłam jedyną w okolicy turystką, nie chcieli odczepić się tak łatwo.
Na pewno mając większy budżet, śpiąc i jadając w droższych miejscówkach, można tu przyjemnie odpocząć, chociaż nie wiem, czy odpowiadałoby mi pławienie się w luksusach w otoczeniu tych śmieci…
Ja, z moim umiłowaniem do ciszy, spokoju i pustki, najbardziej nastawiałam się na wizytę na Meno właśnie i broniłam przed Gili Trawangan rękami i nogami. A. zapowiedział jednak, że więcej nie pojedzie ze mną na wakacje jeśli nie pójdę na kompromis i nie popłyniemy też na sąsiednią Gili T. Zgodziłam się, nie może przecież być zawsze po mojemu…
Praktyczne info:
- Stosunek jakości do ceny w przypadku noclegów jest na Meno gorszy niż na pozostałych Gili – za 150 k można tu znaleźć bungalow z wiatrakiem, ze słoną wodą pod prysznicem i bez umywalki. Za tyle samo można przenocować w środku wyspy, z klimatyzacją, jednak warunki są dalekie od przyzwoitych. My szukaliśmy czegoś pomiędzy – czystego, ale bez luksusów w stylu ciepłej wody. Wybraliśmy Blue Coral na północym skraju wyspy.
- W wiosce, obok meczetu (i bez klimy, która się tu jednak bardzo przydaje!) są i pokoje już za 100 k – lokalne homestaye przy muzułmańskiej rodzinie, ale spaniem w takich miejscach nie chcieliśmy rujnować sobie wakacji ;)
- Knajpki turystyczne mają podobne ceny do tych na Gili Air i Trawangan. Autentycznych knajpek lokalnych nie stwierdzono.
- Na Meno można wypożyczyć rowery, jednak są sporo droższe niż na sąsiednich wysepkach – płaciliśmy po 50 k za dobę, a o negocjacji była mowa tylko przy wypożyczeniu na dłużej.
- Zestaw do snorkellingu (maska+rurka) to 20 k na dzień
Masz lepsze doświadczenia z Gili Meno? Podziel się koniecznie!
sorrsha
18 maja, 2017Tak jak wcześniej czytałam na innych blogach, nie porywa. Dzięki za przydatny wpis, reklamy klikniete ;) My zostaniemy na Gili T.
Emiwdrodze
18 maja, 2017Dzięki :) Ale zaskoczyłaś mnie tym, że na innych blogach nie też porywa, myślałam, że jestem jedyną, której Meno nie zachwyciło, do tej pory czytałam o niej same zachwyty.
nasta
13 września, 2016Na podanej przez Ciebie stronie ( https://www.gilibookings.com)widze że nie ma bezpośredniej speedboat na Meno. Czyli najpierw trzeba dostac sie na Trawangan i poźniej łapać coś na Meno?
Gdzieś tez mowa była o tańszej opcji w pakiecie z biletem powrotnym,czy mozna kombinować w jedna strone na Trawangan, a powrót z Air, czy jak już w dwie strony, to z tego samego miejsca?
Podróże bez ości
13 września, 2016Żadna szybka łódź nie płynie bezpośrednio na Gili Meno. Musisz się dostać na Air lub Trawangan a następnie poczekać do 16 aż popłynie tańsza łódź publiczna (cena 35 000 IDR). Ewentualnie wydać 85 000 IDR i popłynąć tzw. szybką łodzią np. z Trawangan.
Lepiej kupić bilet w dwie strony. Można w jedną stronę wysiąść na Trawangan a wrócić z Air.
PS. Byłem rozczarowany Meno.
Podróże bez ości
2 września, 2016Dla mnie numerem 1 jest Gili Trawangan. Gili Meno bardzo zaśmiecone, a na Trawangan każdy znajdzie coś dla siebie.
Emiwdrodze
7 września, 2016Gili T poza sezonem też uważam za nie takie złe jak je malują! Ale i tak moim faworytem jest Air, taki kompromis między Meno i T.
Kazia
13 marca, 2016Jezuniu w końcu ktoś kto ma podobne odczucia odnośnie gili meno. Syf taki, nie rozumiem zachwytu. Gdyby nie śmieci wszystko mogłoby być na plus-a tak na płazy śmieci, na wyspie śmieci, koło jeziora śmieci …
Emiwdrodze
13 marca, 2016Gdyby nie śmieci (bo one są przecież w Indonezji wszędzie) to wciąż byliby miejscowi próbujący ukryć ich prawdziwą Indonezję pod maską tej turystycznej szopki, której wg nich turyści oczekują. Znam równie zaśmiecone, a jednak piękniejsze i bardziej urzekające miejsca w tym kraju.
nazwane
9 marca, 2016Cudowne kolory! Wszystko wygląda jak w katalogu :D
Emiwdrodze
9 marca, 2016Kolory faktycznie były przepiękne!
P.S. Spamerskie linki zawsze usuwam.
ollap.
21 lutego, 2016Hej Emi :) Po Twoich wpisach znów żałujemy, że nie wybraliśmy się też na Gili Air. Ale ko wie, może jeszcze kiedyś :) Póki co pozdrawiamy z RP! Jeszcze raz dzięki za wszystko. Ola i Remik
Emiwdrodze
22 lutego, 2016Musicie wrócić przecież! :) Pozdrowienia z upalnej i wciąż nie deszczowej Jogji!
pozytywnyskok
12 lutego, 2016My na Gili Meno nie byliśmy ale odwiedziliśmy Gili Trawangan w kwietniu dwa lata temu i bardzo nam się podobało i nawet udało się z żółwiami popływać! Wypożyczyliśmy sprzęt, wskoczyliśmy do wody i 20 min później udało się zrobić selfie z żółwiem ;).
Emiwdrodze
13 lutego, 2016Mi się też Gili T podobało! Wbrew oczekiwaniom, bo broniłam się przed nią jak mogłam. Zazdroszczę selfie, bo ja żółwia obfociłam, ale bez mojej facjaty ;)
Monika Marcinkowska
8 lutego, 2016nie należy się nastawiać bo nigdy nie jest tak jak oczekujemy :)
Emi w drodze
8 lutego, 2016Tego się niestety chyba nie da uniknąć!
Emi w drodze
8 lutego, 2016Ale zdarza się przecież też, że rzeczywistość wręcz przewyższa oczekiwania! :)
Anna Nadia Bandura
8 lutego, 2016Moje Gili Meno – idealne dla samotniczki :)
Emi w drodze
8 lutego, 2016To może jakieś wskazówki? Gdzie tam spałaś?
Kinga Bielejec
8 lutego, 2016Niestety tak to już bywa, że się czasem za bardzo nastawimy na fajerwerki i „niewiadomoco”, bo wszyscy zachwalają, a potem bum i rozczarowanie… Do tej pory o Gili Meno słyszałam same dobre rzeczy. Dobrze, że napisałaś coś innego :P
Piotr Goroh
8 lutego, 2016Robiłem kiedyś Jawę i Sumatrę. Bali mnie odtasza, ale Gili chyba by mi podeszło…
Olka Zagórska-Chabros
8 lutego, 2016Chyba mi coś okulary nie ostrzą i przeczytałam: Dla zakochanych samotników. Poczułam się mocno zaintrygowana :P
Łukasz Kędzierski
8 lutego, 2016Z żółwiami tak to jest, ze nie zawsze mozna je spotkac
Złap trop
7 lutego, 2016hmmm to chyba miałaś niezłego pecha :/ Nam Gili Meno podobał się najbardziej, cisza spokój, czysta woda i w miarę czyste plaże… Pierwszego dnia udało nam się nurkować z żółwiami :) A co do restauracji zawsze można ponegocjować :) Nam dawano menu z niższymi cenami, bo niestety jak przypływały wycieczki na stoliki trafiało menu z cenami wyższymi o 30% :/
Emi w drodze
7 lutego, 2016Z podwójnym menu to już inna sprawa, wtedy było jeszcze drożej, na Air tak samo. Mnie chyba Jawa za bardzo rozpuściła, bo teraz gdzie nie pojadę to mi drogo :P Mieliście szczęście w takim razie, ja ciągle obstaję przy opinii, że w Indonezji jest mnóstwo piękniejszych miejsc! :)
Mariano Mariano
7 lutego, 2016Emi! Please, przecież na zwyklym booking.com, taniosci jest od cholery. Nie strasz ludzi ;)
Emi w drodze
7 lutego, 2016A czy przeczytałeś cały post do końca? :) Bo przecież piszę, że można jak najbardziej znaleźć coś i za 100 k, ale ja się już chyba starzeję, nie dla mnie spanie w brudnych, ciasnych pokoikach bez okien! Na zdjęciach na bookingu zawsze wszystko ładnie wygląda :)
Mariano Mariano
7 lutego, 2016W tej chwili jestem w 9 miejscowce, zaklepanej przez booking, lub hotelscombined (mowa o indonezji od 20 stycznia) i wszystko się zgadza, nawet grzyb się nie przemieścił ;) A z tym starzeniem sie nie przesadzaj, bo starzy ludzie siedza w zimnej Polsce i oglądają… no właśnie, co?
Emi w drodze
7 lutego, 2016Ja też przestałam już przemieszczać się tyle co kiedyś za młodu :P Co do bookowania przez hotelscombined – mam nadzieję, że chociaż używasz mojego linka polecającego :P :P Jeśli się bookuje miejsca z ocenami powyżej 8 to i ok, ale w niektórych miejscach ciężko było znaleźć cokolwiek w akceptowalnej cenie, co miałoby więcej niż 6 :)
Mariano Mariano
8 lutego, 2016Niestety nie wiem, czy z linka polecającego. Teraz jestesmy w Kucie na Lomboku, ceny bardzo przystepne. Przyzwoity pokoj z toaleta 100. Tez jestesmy lekko zmeczeni dynamika podrozy, i chyba zalegniemu tu do konca. Pozdrawiamy :)
Ready for Boarding
7 lutego, 2016zapewne z perspektywy turystów nieruszających się poza resort nie jest tak źle ;)
Emi w drodze
7 lutego, 2016Tylko chcąc wybrać się na plażę czy choćby kolację kawałek dalej jednak trzeba się z niego ruszyć!
wiola.starczewska
7 lutego, 2016Widzę, że tutaj miłość kwitnie, już na miesiącu miodowym:)
Cel w podróży
7 lutego, 2016Poważnie? Bo właśnie się do niej przymierzam w tym roku i właśnie o ten błogi spokój i ciszę mi chodzi. Po Twoim wpisie sama już nie wiem… którą wyspę poleciałabyś na spokojny kiludniowy odpoczyenk?:)
Emi w drodze
7 lutego, 2016Jeśli już koniecznie Gili to moją ulubioną jest Air (ale znam takich, którzy lubią ją najmniej..), ale jeśli przy nich się nie upierasz to jest tysiąc piękniejszych miejsc w Indonezji :)
Emi w drodze
7 lutego, 2016Kiedy wpadasz do Indonezji? Poza porą deszczową bardzobardzo polecam Karimunjavę!
Anna Nadia Bandura
8 lutego, 2016Byłam na Gili Meno w kwietniu i odnalazłam tam błogą ciszę!
Cel w podróży
8 lutego, 2016Emi, wpadam w tym roku, ale dopiero w drugiej połowie, czyli wrzesień / październik. W planie Bali kilka dni, potem Jawa i na koniec plażowanie. Co do Gili, myślę, że przekonam się na własnej skórze:)
Cel w podróży
8 lutego, 2016Anna Nadia Bandura No to mam nadzieję, że też ją odnajdę:)
Cel w podróży
8 lutego, 2016Emi w drodze Karimunjava powiadasza… wygląda mega rajsko! No to teraz zapewnę rozważę, dzięki!
Emi w drodze
8 lutego, 2016Anna Nadia Bandura Wiadomo, każdy ma inne doświadczenia, ja paradoksalnie najwięcej ciszy znalazłam na Trawangan!
Anna Nadia Bandura
8 lutego, 2016Haha to nieźle;)