Sign up with your email address to be the first to know about new products, VIP offers, blog features & more.

Baczność, prezydent wpada!

Co takiego jest w Jaffnie? Niby nic ciekawego z punktu widzenia turysty- ot, zwykłe, niespecjalnie ładne miasto doszczętnie zniszczone przez wojnę. Jeszcze nie zdążyło się po niej podnieść. Parę świątyń, ruiny domów, żołnierskie warty na ulicach co 100 metrów. W Jaffnie nie ma aż takich pustek, jak w Kilinochchi– są hoteliki i bardzo pojedynczy zagraniczni turyści, ale okolice jeszcze nie są zepsute przez wycieczki autokarowe i ludzie wciąż się do nas uśmiechają, a kierowcy tuk-tuków leniwie czekają na klientów w cieniu, nie naprzykrzając się nachalnie. Każdy żyje swoim życiem i nie zamęcza nas okrzykami „yes, ma’am?” czy „want taxi, ma’am?”, co w pozostałych rejonach Sri Lanki wkurzało. Poza tym to dobra baza wypadowa do zwiedzania północy wyspy. Akurat w czasie, kiedy tam byłam, miasto szykowało się na pierwszą od zakończenia wojny wizytę prezydenta.

IMG_0854
pomnik z prezydentem w tle

Przyjechał tu, żeby dokonać oficjalnego otwarcia szpitala i kilku innych instytucji. Możecie sobie wyobrazić, jak zaaferowani byli ludzie przed tak ważnym wydarzeniem. Przygotowania widać było wszędzie- wieszane były flagi narodowe i szyldy powitalne, na ulicach stało jeszcze więcej niż zwykle policji i żołnierzy (zjechali się z różnych części kraju), część dróg była pozamykana.

Szczegóły jego wizyty były owiane tajemnicą. Zapytałam któregoś z policjantów, kiedy i gdzie można będzie prezydenta spotkać, na co ten uśmiechnął się pod wąsem i powiedział: „Wiem, ale nie mogę powiedzieć. To CHYBA sekret” :D

Inny policjant twierdził, że prezydent jest bardzo skromną osobą i nie życzy sobie całego tego szumu i ochrony, ale oni muszą mu ją zapewnić, szczególnie w tych jeszcze niedawno niebezpiecznych rejonach. Z tego, co słyszałam potem od innych ludzi, jest zupełnie odwrotnie i głowa państwa sławę lubi, a świadczyć o tym może obecność na całej wyspie mnóstwa plakatów z jego podobizną.

Jako, że w samej Jaffnie spędziłam tylko 1 dzień, a w pozostałe urządzaliśmy sobie wycieczki po okolicy, o których będzie później, tym razem nie będę się rozpisywać, po prostu patrzcie:

DSCN7282
to właśnie JEGO facjata- Mahinda Rajapaksa we własnej osobie
DSCN7276
lankijskie flagi narodowe
żołnierze
Trochę przerażające, co? Któregoś razu wracamy do domu późnym wieczorem, a tam świateł na ulicy zero i przy ruinach domu widać tylko zarys sylwetki żołnierza z kałachem. Ciary przechodzą. Ale niektórzy żołnierze się do nas nawet uśmiechali.
DSCN7204
centrum miasta- zrujnowanych domów wciąz jest pełno, ale ludzie próbują je jakoś zaadoptować i żyć dalej
DSCN7234
po ostrzale

DSCN7216

DSCN7335
kiedyś piękne wille teraz są stertami gruzu

DSCN7214

DSCN7295

DSCN7320
był sobie domek pośród palm…
DSCN7331
a tak wygląda fundacja do spraw pokoju i rozwoju… Jedna z większych ruin
ruiny
L: niczym domek dla lalek; P: Żołnierze niby pilnują zmobardowanego dworca kolejowego, ale bez problemu pozwalają nam wejść na piętro, a tam coś takiego- dziurawa podłoga.
DSCN7313
…przez którą woda się leje na dół
DSCN7311
tu kiedyś były tory. Obecnie najdalej na północ da się dojechać do Vavuniyi, dalej już tylko autobusem
DSCN7301
peron dworca
DSCN7285
a to już Fort i strzegący go mundurowi. Nazywa się holenderskim, choć został zbudowany przez Portugalczyków, a w latach 1986-95 stacjonowały tu Tamilskie Tygrysy. Cejlońskie wojsko odbiło go z ich rąk po trwających 50dni zaciętych walkach (po angielsku nazwanych operacją Riviresa). Został otwarty do zwiedzania zaledwie kilka miesięcy temu i wciąż nie pobierają opłat za wstęp, co się pewnie zmieni wraz z napływem turystów i jego odremontowaniem
IMG_0981
w środku wygląda mniej więcej tak*
DSCN7291
w księdze pamiątkowej ktoś napisał, że fort jest sexy, jak tu się nie zgodzić?
fort
L: jak dla mnie najciekawszą rzeczą w forcie jest jego budowa. Tak, to są kawałki rafy koralowej! P: szarpanina na ulicy. Jakiś rikszarz podpadł policji
DSCN7205
bardzo dużo się tu buduje
DSCN7238
świątynie też ucierpiały podczas wojny
DSCN7229
na budynkach są przeważnie dwa różne numery- stary i nowy. Nie wiem, czy ma to jakiś związek z tym, że sporo z istniejących kiedyś budynków została po prostu zrównana z ziemią?

Różne dziwne pojazdy po ulicach jeżdżą:

DSCN7227

DSCN7222

DSCN7212
przypałętał się i czołg

DSCN7213

DSCN7283

lekcje jazdy
L: nauka jazdy. Kobietka się strasznie speszyła, jak zobaczyła, że ją obserwujemy i po niej żadna inna nie chciała wsiąść na motor, chichocząc tylko, dopóki nie poszłyśmy ;); P: o miejsce siedzące w autobusie może być ciężko :P

DSCN7264

IMG_0880
strzecha
IMG_0910
sztuki tuk-tukowej cd.- „jesteś zawsze w moim sercu” :D *
DSCN7192
czilaut na dworcu autobusowym

To, co z Jaffną kojarzy mi się najmilej to LUDZIE- pogodni i uśmiechnięci mimo tragedii, jakie pewnie spotkały tu niejednego.

DSCN7196
ci panowie częstowali nas czymś do tej pory przeze mnie niezidentyfikowanym

O, tym właśnie:

IMG_0849

uśmiechy

DSCN7258
ta kobitka też wcisnęła nam jakieś dziwne warzywo do spróbowania, odmawiając przyjęcia pieniędzy. Ma córkę w Londynie
uśmiechy2
P: z daleka widać, w co ten gościu wierzy- poziome pasy na czole malują sobie niektórzy hinduiści*

Gorzej z jedzeniem, nie wiem, jakim cudem na początku pobytu na Sri Lance stwierdziłam, że jest pyszne, bo po kilku dniach nie mogłam już patrzeć na rice&curry ani string hoppersy. A do tego poziom ostrości największy z możliwych- Sri Lanka ma ponoć najostrzejsze jedzenie na świecie. Tak wygląda typowe tutejsze śniadanie:

DSCN7136
te zwoje makaronu zwą się „string hoppers”, do tego różne curry- czerwonego nie radzę nawet ruszać ;)
IMG_0645
string hoppers i milk tea – ta akurat smakuje zawsze i wszędzie!*
DSCN7275
komu rybkę?

Któregoś wieczoru zaopatrujemy się w arak- miejscowy alkohol. Kiedy wchodzimy do monopolowego, czujemy się jak VIPy- nie dość, że zostajemy przepuszczeni w długiej kolejce, to jeszcze zapraszają nas za ladę, pozwalając dokładnie obejrzeć wszystkie butelki!

Któregoś razu złapała nas wielka ulewa i zaprosili nas do jakiegoś domu, a tam fabryka ryżu i sproszkowanego chilli! Pokazano nam, jak wrzuca się do maszyny ryż w łuskach i po kilku przemieleniach wysypuje się biały:

IMG_0990
tu jeszcze w kolorkach*
IMG_0991
a po kilku przejściach przez maszynę jest już jasny*
DSCN7272
hotel to na Sri Lance restauracja! A jak jest hotel? Też hotel- tak, żeby było łatwiej :D
hotel
L: nazywa się hotelem, a w środku mieni się kolorami jak disko*; P: jak grać w krykieta, to tylko na terenie kościoła!
DSCN7220
to wcale nie do jedzenia, a dary dla bogów- ołtarz w świątyni
DSCN7209
a to prywatny dom z prywatnym ołtarzem
DSCN7219
jedno z hinduskich bóstw
bóstwa
L: a tu kolejne..na ścianie domu; P: ozdobne okno świątyni w Nallur pod Jaffną

DSCN7265

DSCN7266
do świątyni hinduistycznej mężczyźni mogą wejść tylko z gołą klatą
pomysłowe
potrzeba matką wynalazku: doniczka z opakowania po farbie i klosz lampy zrobiony z plastikowej butelki
DSCN7253
pytanie za sto punktów- CO TO za fioletowy płyn?
DSCN7247
szkoła tylko dla dziewczynek
DSCN7221
Hainavasia
DSCN7248
kto tylko może, ucieka stąd. Opcji jest dużo
reklamy
P: otwierasz lodówkę, a tam… ON. Jest i tutaj- Sharukh Khan, największy gwiazdor Bollywood
DSCN7338
a tu spaliśmy- Łaj Em Si Ej! (Young Men’s Christian Association, w założeniu tylko dla mężczyzn, ale teraz przyjmują każdego, jest też YMWA- Young Women’s Christian Association)

Spocznij! ;)

(fotki oznaczone “*” pochodzą od Ewy)

Info praktyczne:

  • przedostając się na północ wyspy (przy Kilinochchi zapomniałam o tym napisać) trzeba się zatrzymać na posterunku policji/straży granicznej (?). Kserują nasze paszporty, pytają o zawód (ale nigdzie tego nawet nie zapisują, więc obstawiam, że z czystej ciekawości) i planowaną długość pobytu na północy i puszczają dalej. Kontrola jest też przy wyjeździe. Lokalsom przeszukują bagaże, nam nie. Jest oddzielne stanowisko specjalnie dla obcokrajowców i kilka osób tam pracujących się nudzi, bo ruch prawie żaden. Są dla nas nawet oddzielne toalety :P
  • najtańszy chyba nocleg w Jaffnie to YMCA na Kandy Road- za pokój 3os. płaciliśmy tu 900 Rs. (po 7,5 zł od osoby). Dwuosobowy kosztował 750 Rs. Standard marny- łazienka na korytarzu i brak moskitier, brak też sprayów na komary w całym mieście (pytaliśmy chyba we wszystkich aptekach, problem z ich dostaniem jest w sumie na całej wyspie, jedyne co mają to naturalny olejek citronella), a cholery jedne atakują jak szalone, więc zabierzcie ze sobą repelenty. Dla wybrednych są też lepsze opcje noclegowe.
  • Wi-Fi? Jedyna kafejka internetowa w okolicy ma 3 komputery i przez kilka dni tam spędzonych nie udało nam się upolować wolnych miejsc

What do you think?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Comment